czuje sie ,jakby własnie rozxjechał mnie czołg.
codziennosc w schronisku jest powalajaca i odbierajaca zupełnie siły do walki.
2 maluszki z rodzinki( te 2 bielsze) zostały dzis przy mnie uspione-bardzo sie juz meczyły. W/g weta i mnie reszta maluchow nie ma zupełnie szans.
Mam wrazenie ,ze marnujemy tylko cykloferon. Tego w schronbisku nie da sie wyleczyc. Powinny byc poza podawaniem cykloferonu ,2 razy dziennie nawadniane, powinny dostawac mase laków i jakies dobre wspomagacze.
nie sadze ,ze sam cykloferon zdziała cuda. szanse ma mamuska ,bo dorosła.
Wtorek został na kociarni, w/g mnie jest z nim lepiej, ma apetyt, biegał itd.Mam nadzieje,ze sobie poradził z chorobą-ale trzebaby obserwowac.
Nawet chciałam go dac do klatki po Fruzi...ale......
do schroniska trafiła jednak 10 letnia wysterylizowana kicia...-bo alergia.... i poniewaz wszystkie klatki zapchane-trafiła na kociarnie od razu.Szukałam jej pol godziny chyba, i znalazłam w koncu w ,,maciusiowym miejscu,,pod regałem z miskami, tak wcisnieta w kat, ze 2 razy tam zagladając jej nie zauwazyłam. Dałam ja do naszej klatki,przynajmniej na troche,moze cos zje.
Tri (jeszcze zdrowa) trafiła do klatki z 2 mamuskami-biegunkowymi, jutro chyba ida na sterylki. Jej klatkę-ta małą trzeba było opróznic, bo znów przyszły maluchy. Maluchy siedza nawet w przenosnych kontenerkach.
W małej klatce siedzi nowy biało-czarny kocurek.
a wczorajszy kocurek, juz na kociarni- w zasadzie nie jest przestraszony, ale ma cos nie tak z jego łapka-tak ja podkurcza, chodzi jakby miał ja złamaną-weta juz nie dorwałam.
Kropeczka i buraska -dwie zaszczepione młode koteczki czekają. Nie wiem co zrobic, ale Kropka musi przezyc.Juz 2 razy miałam ja na swojej drodze.
Jestem wykonczona ,nie wiem jak bede dzis pracowac. Bezsilnosc mnie dzis dobiła