Nikodem i Set-Set odszedł

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie cze 29, 2003 19:07 Jesteśmy z Tobą

Trzymaj się Set,
Też przez to przeszliśmy. Niedawno. Też śledziona (potem też wątroba). Najgorsza jest ta swiadomość, że choćbyś stawał na głowie, nic nie możesz zrobić. Myśmy tę pewność zdobywali stopniowo, ze świadomością jak jest beznadziejnie żyliśmy tylko kilka dni, ale były to chyba najgorsze dni w moim życiu. Wcześniej walczyliśmy, biegaliśmy z każdą głupotą to weterynarza, ba - nauczyliśmy się robić zastrzyki. I nagle mówią nam, że nie ma nadziei.
Być może stchórzyliśmy. Podczas operacji zaproponowano nam, żeby już jej nie wybudzać. Radziliśmy się weterynarzy, rodziny, przyjaciół. I kotka po operacji się obudziła. Nie potrafiliśmy pogodzić się z myślą, że tego dnia przez godzinę pobieraliśmy jej krew, kłuliśmy, męczyliśmy...A teraz mamy nawet się nie pożegnać. No i mieliśmy jeszcze głupią nadzieję na cud. Jak chyba każdy kto walczy z nowotworem...
Kotka się obudziła, ale do siebie już nie doszła. Ale z tych trzech ostatnich dni pamiętam jedno. Ciapka była bardzo nieobecna, nie szukała z nami kontaktu. Ale parę razy złapałam jej wzrok. Patrzyła na mnie, jakby się mnie uczyła na pamięć...Znam to spojrzenie, robiłam to samo.
Mądrym wzrokiem (jakiego u Ciapki raczej nie widywałam), spokojnie, długo się we mnie wpatrywała. Potem spoglądała w okno. Ja też zapamiętywałam ją i płakałam - dziś mam o to do siebie żal. Powinnam się cieszyć tymi ostatnimi chwilami, byla słaba, ale była...
Dostawała silne środki przeciwbólowe, trochę narkotyczne. Odeszła sama, weterynarz nie zdążył.
Minął już ponad miesiąc, a ja wciąż mam nadzieję, że usłyszę drapanie do drzwi, że jakieś ciepłe, futrzaste ciałko wsunie mi się pod kołdrę. Pusto bez niej strasznie.
Set - te ostatnie chwile ze zwierzakiem strasznie zapadają w pamięć. Bądź przy psiaku, mów do niego, dodawaj otuchy. Potem łatwiej Ci będzie żyć ze świadomością, że mu pomagałaś.
I bądź dzielna. Człowiek chyba biologicznie jest już tak skonstruowany, że wylizuje się z takich sytuacji łatwiej, nizby mu się z początku wydawało. Najpierw jest koszmarnie ciężko, ale potem pozostają ciepłe, dobre wspomnienia. Mam nadzieje, że ten etap u mnie też niebawem nastąpi ...
Póki psina nieźle się czuje - odwlekałabym decyzję. Upewnij się, że ją nie boli...
Trzymaj się, na pewno dasz rade.
Bardzo ciepło pozdrawiam,
Asia (i Krzysiek)

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 29, 2003 19:34

Dzisiaj wróciłąm od rodziców, a właściwie od Seta, bo pojechałam głównie do niego. Niestety, nie mogę być z nim cały czas (praca+odległość), ale rodzice są z nim i ciągle zdają mi relację. Na pewno pojadę do Seta w tygodniu po pracy. Będę musiał następnego dnia wstać wcześnie rano, żeby zdążyć na 9.00 do pracy, ale chcę wyrwać jeszcze te parę godzin z nim. Set ma cudowna opiekę, rodzice bardzo o niego dbają, gotują mu specjalne jedzenie mało obciążające układ pokarmowy, dają leki, a przede wszystkim kochają.
Muszę przyznać, że przez cały czas choroby Seta bardzo pomaga mi mąż. On, który nigdy nie miał żadnego zwierzaka, z rodziny, dla której zwierzaki są co najwyżej obojętne, bardzo szybko "nauczył się" miłości najpierw do psów (Set), a potem do kotów (Nikodem). No i siłą rzeczy do wszystkich innych. Teraz mam nową pracę i po prostu nie mogę sobie pozwolić na branie dni wolnych, więc to Robert bierze urlop, gna do rodziców po Seta, potem do Warszawy do lekarza, potem znów do rodziców z psem i znów do Warszawy. A pracę ma taką, że nie jest łatwo z dnia na dzień wziąć wolne. A do tego trochę mniej ode mnie się rozkleja, a to też pomaga.
Nie mogę się niczym zająć. Bezmyślnie bawię się internetem, oglądam TV. Nie mogę sobie znaleźć miejsca.

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 29, 2003 19:38

To dobrze, ze masz w nim oparcie. To bardzo wazne.
Nie martw sie tym, ze nie jestes sie w stanie niczym zainteresowac. To teraz po prostu niewazne.
Dobrze, ze Set ma kochajacych ludzi wokol siebie.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87924
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie cze 29, 2003 19:43

Myśmy przy chorobie Ciapki oboje mało pracy nie stracili.
Ja też nie mogłam nie przychodzić (raz, w wiadomym dniu, nie przyszłam, to "życzliwy" pobiegł do szefa z donosem. A mam podobno "wolny" zawód...). W tych ciężkich dniach też chwytaliśmy się różnych rzeczy (pochłonęliśmy masę książek, ja znowu byłam na bieżąco z serialami, ba... obejrzałam nawet konkurs Eurowizji w całości, co daje jakiś obraz stanu, w jakim byłam...)
Chodzenie do pracy pozwala na chwilki zapomnienia. To też ważne, bo czlowiek oszalałby, gdyby się cały czas zamartwiał.
To dobrze, że psina ma tak kochającą opiekę. Ja w tych ostatnich dniach musialam się strasznie przełamać, balam się jej dotknąć, żeby czegoś nie zrobić.
Jak zwierzak czuje, że jest kochany i żyć mu łatwiej i umierać.
A może Set jeszcze trochę powalczy? To budzi nadzieję, że mimo guza całkiem nieźle się czuje...
Jesteśmy z Tobą

katonka

 
Posty: 4378
Od: Wto lis 19, 2002 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 29, 2003 20:06

set,
wiesz, że jeśli będziesz czegoś potrzebowała to jestem...
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Pon cze 30, 2003 17:09

Och Set, bardzo przykre, rozumiem Ciebie.

Wzruszająco to opisałeś Krzysiu. U nas najgorszy ze wszystkiego był chyba moment, jak żegnałam sunię już na zawsze, ten własnie ostatni moment i jak wróciliśmy do domu właśnie z obróżką nikomu nie potrzebną już, trzymałam to w ręce i płakałam strasznie ... Jeszcze stały miski..

Bądż dzielna Set!

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 04, 2003 20:46

Ta cisza jest bardzo niepokojąca....
Pozdrawiam, Krzysio

Krzysio

 
Posty: 2622
Od: Pt lut 21, 2003 0:59
Lokalizacja: Poznań-Piątkowo

Post » Sob lip 05, 2003 0:22

Nie zawsze " brak wiadomości to dobre wiadomości " niestety nie zawsze.
Set, odezwij się.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lip 06, 2003 11:37

Set odszedł.
Wczoraj wieczorem nie pomagały juz kroplówki i leki przeciwbólowe, Set nie wstawał, był spuchnięty, wymiotował, bardzo go bolało. Postanowiliśmy, że nie ma już na co czekać.
O 15.00 będziemy go chować na cmentarzu dla zwierząt w Koniku Nowym.
To dla mnie najgorsze przeżycie jak do tej pory. Gdy umierali moi dziadkowie, byłam za mała, żeby to rozumieć.
Żal mi bardzo rodziców. Oni mieli go na codzień, wszystko im go przypomina. Do tego nie mogli przyjechać na cmentarz, bo ani oni, ani ja, nie nadajemy się teraz do prowadzenia samochodu, a do jednego byśmy się nie zmieścili. Nie chciałam wieźć Seta w bagażniku.
Czemu to tak bardzo boli?

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 06, 2003 11:39

Tak bardzo mi przykro... :cry:
Przytulam Cię mocno...
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Nie lip 06, 2003 11:49

Bardzo Tobie i rodzicom współczuję, bardzo.
Boli, mocno boli, wiem.. Tak to już niestety jest, boli.
I ta bezsilność, i to pytanie "dlaczego?" - bez odpowiedzi.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lip 06, 2003 12:21

Tak mi przykro.... :cry:
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lip 06, 2003 12:50

Tak mi przykro :(
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Nie lip 06, 2003 12:57

Set.... Żadne słowa nie są tu właściwe... Żadne słowa nie są w stanie oddać bólu... Jesteśmy z Janką razem z Tobą i Twoimi Rodzicami bo wiemy co czujecie... Sami mamy podobne wydarzenie ciągle w pamięci i przed oczyma...
To jest właśnie ta wielka niesprawiedliwość losu, że nasi najbardziej bezinteresowni przyjaciele żyją krótko... Za krótko... Trzymaj się...
Pozdrawiam, Krzysio

Krzysio

 
Posty: 2622
Od: Pt lut 21, 2003 0:59
Lokalizacja: Poznań-Piątkowo

Post » Nie lip 06, 2003 13:07

Próbuję jakoś wysiedzić do 15, nie mam co ze soba zrobić.
Bałam się, że to się stanie jakoś w tygodniu, jak mnie nie będzie. Ale pewnie Set na nas czekał.
Za chwilę zobaczę go po raz ostatni, ostatni raz dotknę.
Dziękuję, że jesteście ze mną.

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Beanie, Blue, Majestic-12 [Bot] i 37 gości