Bardzo Ci Aniu współczuję i aż nie mogę sobie wyobrazić jak dajesz radę.
Odejście nie tak dawno na fip trzech kociaczków z jednego miotu, wykarmionych po urodzeniu butelką, potem zaginięcie, a w zasadzie porzucenie Stefanki na dworcu, jej niepewny los i ta cała paskudna historia po jej odnalezieniu , a teraz niespodziewana śmierć kolejnej koteczki,to naprawdę nie jest na wytrzymałość jednego człowieka
Ale pamiętaj Aniu w tych trudnych chwilach, że na forum jest dużo osób, które Cię wspierają i podziwiają za to co robisz dla kotów, których nikt nie chce- jak powypadkowa Sonia, dziczek Boluś i Tola, niewidoma Bisia,czy nawet Dzidulek- teraz śliczny kociamber, ale bez Twojej opieki i leczenia by nie przeżył, w tak tragicznym był stanie.