Maciusia nie było ani wczoraj, ani dzisiaj. Mam nadzieję, że nie wybrał się na poszukiwanie mamuśki. Pójdę jutro wcześniej, jak budowlańcy będą hałasować to może będzie siedział na miejscu. Spróbuję mu zrobić jakieś foty, ale o trawie to nie ma co marzyć. Tam już tylko gruz, beton, piach i stare budynki, więc najpewniej będzie czerwona cegła w tle. Jeśli w ogóle raczy zapozować.
Miziastej nie widać, za to objawiła mi się dziś po kilku miesiącach szylkretowa siostra Maciusia. Wypadła na mój widok z wagi i zwiała z prędkością światła. Znaczy żyje. A to jedyna niewysterylizowana kocica

Co do Tri to bym się nie martwiła. Zdrowa jest więc odsypia stresy. A skoro je i kuwetkuje to najważniejsze. Sanabel jej smakuje bo tego jeszcze nie jadła, nowość i lepsze niż jej dotychczasowe chrupki. A utuczyłam ją na nereczkach

Zastanawiam się nad Maciusiem. Jakby go złapać, zawieść do Koterii na 2-3 dni, niech go poobserwują. Będziemy miały jakiś obraz sytuacji. I jeśli będzie dobrze rokował to będziemy działać dalej. W Koterii może mógłby posiedzieć dłużej jeśli będzie miejsce. Tam dniówka tańsza niż w lecznicy. Ale musiałabym to obgadać na miejscu.