No dobra

Zaraz po pracy pojechałam na łapankę - miejsce łapania to fabryka betonowych czegośtam, chyba bloczków
Generalnie teren wielki (do tego już jestem przyzwyczajona

)
Dużo kotów (hmmm)
Karmiciele to ochroniarze (każdy z nich lepiej wie, jak kota złapać)
Podjeżdżam na miejsce - zaczyna padać - pojawia się pierwsza niezbyt zadowolona mina.
Przedstawiam się, wyciągam sprzęt - siedzą koty. Cztery maluchy, mamuśka, gruby kocur, jakieś jeszcze coś.
Pan pyta, czy pokazać gdzie karmi - oczywiście!
Okazuje się, że Pan karmi w wiatrołapie - pierwsze drzwi uchyla i blokuje cegłą, drugie (prowadzące do wnętrza firmy) są zamknięte.
Zanim się obejrzałam Pan wystawia dwie pełne miski, kociaki wleciały do wiatrołapu i rzuciły się na jedzienie

Rzuciłam się tak jak stałam do kociaków, kopnęłam cegłę, wpadłam do środka, jeden kociak uciekł, reszta w panice próbowała wejść na ścianę...
Super

Siedziałam zamknięta w wiatrołapie, bez transporterka, bez klatki, za to z dwiema miskami pełnymi jedzenia i trzema kociakami...
Zaczęłam łapać małe w kurtkę, poprosiłam o podanie transportera. Uff, udało się. Dziabnęło mnie jedno w palec, drugie podrapało pana ochroniarza, który próbował mi pomóc... Ale są.
Zastawiłam klatkę na ostatniego malca - ale w duchu myślę "no po takiej akcji to nie przyjdzie..."
Przyszedł, wszedł do klatki, złapał się - przełożyłam - standard.
W międzyczasie przyszedł gruby kocur (niekastrowany) no ale nie miałam dla niego miejsca

Odganiałam go

Przyszła mamuśka. Poniuchała, poniuchała, polazła.
Przyszła inna kocicia, Pan Ochroniarz twierdzi, że w ciąży i BACH! złapana.
Szybki telefon do koterii - niestety nie mogą przyjąć dziś kota (za późno)
Szybki telefon do Ewy - zaraz będzie w koterii.
No więc Iza zapakowała kocicę do samochodu, kociaki też i jedzie do Koterii. Ja zostałam łapać dalej - i u mnie oprócz zmoknięcia do suchej nitki (kociaki zasikały mi kurtkę, siedziałam w podkoszulku), u mnie juz nic się nie wydarzyło.
Iza z Kają natomiast (te które zainicjowały łapankę i zawoziły koty), utknęły na środku ulicy z zepsutym autem. Chwilę po tym, jak próbowały je zepchnąć - przyjechała policja i je spisała - chyba uznali, że dwie dziewczyny ukradły komuś samochód...
W każdym razie pechowa łapanka zakończona połowicznym sukcesem.
Złapane 4 kociaki

Kocica w ciąży - ta pojechała do Koterii
Niestety nie złapała się mamuśka kociaków -czeka nas kolejne łapanie!