Był martwy, a zmartwychwstał... Frodo dziś (w nocy) niemal przekroczył tęczowy most

Może już tam był i wrócił.. Jeden ruch za dużo i się zachłysnął, coś go zupełnie przyblokowało. Zaczął się dusić, biegał po mieszkaniu jak oszalały, w panice, rzężąc, wciągając szyję, głowę, zjeżony.. To było straszne!!! Potem padł w konwulsjach, próbując złapać dech, a nie mogąc, umierał! Złapałam go za nogi, zaczęłam potrząsać głową w dół. posiusiał się.. Prosiłam Boga o ocalenie Frodusia, Boże, jaka byłam przerażona! Niestety, Frodo przestał oddychać, by lam pewna, że jest martwy - nie ruszał się, był zupełnie bezwładny, głowa latała na szyi, oczy otwarte

(( Cały czas go głaskałam, mówiąc do niego i wzywając Boga, prosząc o pomoc... W pewnym momencie, gdy myślałam, że już koniec, Frodo ponownie zaczął rzęzić, a ja nie wiedziałam, czy się cieszyć czy płakać

Bo nie chciałam, aby dalej cierpiał, aby przechodził ponownie te męki, myślałam, że to już za nim.. Ale zaczął oddychać, ciężko, ale udawało się, coraz lepiej.. Choć słaby, próbował się podnieść! Boże, normalnie zmartwychwstał! W panice zerwałam Blue z łóżka - Blue, kochana, dziękuję za wsparcie!! Pojechaliśmy do nocnego weta, Frodo dostał zastrzyk ze sterydami, jutro idziemy do naszego na RTG, sprawdzić co się dzieje, jak płuca. Nocna wetka powiedziała, że to potrząsanie mogło uratować mu życie. Może tak, ale po tym nie było lepiej, bo przecież.. umarł czy starcił przytomność... Ale może mu to pomogło, a może modlitwa.. Teraz Frodo siedzi pod łóżkiem, wygląda (w miarę) normalnie, uspokoił się.. Sytuacja opanowana, a ja na środkach uspokajających, nie wiem jak zasnę.. To był koszmar, horror

Który wyśnił się dziś mojej koleżance

Błagam, trzymajcie mocno kciuki za Frodo! Boże, jaki to dzielny kotek!
