Czterej Futrzani i Pies :-) - nowy domownik

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 25, 2007 17:52

ja doszlam ale jakos uwierzyc nie moge ze az tyle 8O

nie damy sie tej chorobie, prawda? :(

Powodzenia w diagnozowaniu!
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15857
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Czw sty 25, 2007 21:00

niebieściuch no nie wygłupiaj się :(
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Czw sty 25, 2007 21:04

Liwia pisze:ja doszlam ale jakos uwierzyc nie moge ze az tyle 8O

nie damy sie tej chorobie, prawda? :(

Powodzenia w diagnozowaniu!
A, czekaj, chodzi Ci o zawartość tłuszczu w sensie składnika pokarmowego w kościach do jedzenia? No tak, jest dużo, im więcej szpiku, tym więcej. Z tym, że moja Lotka jakoś nie miała z tym problemu, owszem, odkrawałam jej skórę z drobiu i kawałki tłuszczu, ale też nie do zera, a kości jadła normalnie, to nie powodowało żadnych sensacji (na samym początku dostawała pankreatynę/kreon do jedzenia, ale po jakichś2-3 tygodniach odstawiliśmy i nie było różnicy).

Chorobie nie zamierzam się dać tak łatwo, niech sobie nie myśli :!:
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Pt sty 26, 2007 19:00

Dziś, o dziwo, byliśmy u weta :wink:
Tym razem był Szlemcio, skontrolować postępy. Jak przyszliśmy, nietypowo nie było nikogo w poczekalni, ani w gabinecie, ale Szlemcio darł się tak głośno, że zaraz lekarka wyszła :lol: Potem Szlemcio został dokładnie obmacany i osłuchany (wetka z niejakim wyrzutem mówiła, że mało jej bębenki nie popękały, jak go osłuchiwała, a on urządzał koncert - a trzeba przyznać, że Szlemcio głos ma głęboki, dźwięczny i donośny). Wszystko wypadło ok, zbadaliśmy też mocz, który wyszedł na tyle dobrze, że odstawiamy antybiotyk, przejdziemy na Urosept i zostajemy przy Beta Glukanie jeszcze przez jakiś czas. Szlemcio dziś po wizycie u weta nawet głodny się zrobił i zupełnie nietypowo dla siebie w środku dnia zaczął się domagać żarełka. Może się troszkę podpasie... Dziś zaczniemy mu też podawać Peritol w tym celu.

A Madżong u weta dziś nie był, żadnych zmian u niego póki co. Zaczynamy Metronidazol, w przyszłym tygodniu jakoś w połowie pojedziemy znowu do weta, chyba, że wcześniej wenflon odmówi posłuszeństwa.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Pt sty 26, 2007 21:21

A to ci Szlemcio krzykacz :lol:
Super, że mu się poprawia i apetycik wraca :D
Ale kciuki na wszelki wypadek potrzymam jeszcze :wink:
I za Madżonga też mocno trzymam. Niech ten Metronidazol zadziała :ok:

ina

 
Posty: 4098
Od: Śro paź 08, 2003 21:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sty 31, 2007 19:07

Dziś byliśmy - o dziwo - u weta :wink: Z Madżongiem. Madżongowy wenflon okazał się niezwykle uprzejmy tym razem i dał sobą wykonać aż 7 kroplówek, więc dopiero dziś.

Madżong bez zmian, w kierunku minimalnie lepiej. Przez gapiostwo na samym początku nie został zważony, więc nie wiemy, od jakiej wagi startowaliśmy, ale tak ze dwa dni temu stwierdziłam, że chyba odrobinę przytył, już mu kości aż tak nie sterczą, Dziś wetka macając go też stwierdziła, że przytył troszkę, więc to chyba prawda. Co nie zmienia faktu, że ważył dziś 4,20, czyli mniej niż Myszy, i to dość sporo :(

Skłuliśmy kota, jutro będą wyniki, więc tak naprawdę dokładnie nic nie wiem. A dotychczasowe wyniki pojechały na konsultację do Anglii, gdzie akurat jest na stażu koleżanka mojej wetki. Rozważamy podanie sterydu, ale to zależnie od jutrzejszych wyników.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Śro sty 31, 2007 19:10

Trzymam kciuki za towarzystwo chorowitków :ok:

Z tego co mi wiadomo nie powinno się trzymać jednego wenflonu w żyle dłużej niż 4 dni. Żeby nie dorobić się stanu zapalnego.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro sty 31, 2007 19:19

Dawno nie było wieści o stosunkach międzykocich w domu, a sporo się zmieniło, i to - muszę dodać - na lepsze. W tej chwili Madżong całkiem często poleguje sobie koło reszty kotów, a nawet zdarzają się zaczepianki do zabawy (zarówno z jego strony, jak i Snookerka, a raz nawet Dropszusia). Co prawda poza zaczepiankami do niczego nie dochodzi, bo zaraz któraś strona robi się nerwowa :wink: ale też nie przeradza się to w bicie. Czasami Madżong sprawia wrażenie, jakby już chciał się zaprzyjaźnić z którymś, ze Snookerkiem zwłaszcza i pokazuje, jakim to jest przyjaznym kotem - no ale nie do końca wbzudza zaufanie, czemu zresztą trudno się dziwić, jak się ma taki record w papierach :twisted: Z powodu tej demonstracji przyjazności Starszaki nabrały nieco rezonu i czasem, jak mają dość, walą Madżonga łapką. Tak ostrzegawczo, w powietrzu przed pyskiem, ale jednak. A Madżong z reguły wtedy odchodzi, albo zaczyna myć łapę, jakby o niczym innym od początku nie myślał.

A leżenie, i to całkiem blisko w rozmaitych konfiguracjach mamy już opanowane, nawet ze Szlemciem. Ze Szlemciem zresztą sytuacja jest trochę dla mnie niejasna - w miarę często Madżong go goni, co wygląda niezbyt przyjaźnie, mniej więcej tak, jak na początku, ale Szlemcio nie osiąga drugiej prędkości panicznej :wink: A nawet sprawia wrażenie niespecjalnie przejętego i zdarza się, że chwilkę po takiej pogoni zgodnie sobie leżą blisko siebie. No to im pozwalam, nie interweniuję. Może to taka forma zabawy już?

Co więcej, dwa razy zdarzyło się, że Snookerek podszedł do Madżonga i przejechał go jęzorkiem po głowie 8O Raz też miałam wrażenie, że próbuje go zachęcić do zabawy w przewalanki, ale zaraz okazało się, że to zbyt niebezpieczne i skończyło się na syczeniu. Jednakowoż koty doszły już do ustalenia, że w obecności tego drugiego można drapać drapak.

Madżongowi zdarzają się też sesje głupawki :lol: Nie wiem, czy to kwestia lepszego samopoczucia trzustkowego, czy po prostu już się w domu pewniej czuje, ale co jakiś czas pozwala sobie na galopy (średnio celowe), walenie łapą zabawek Emisia i tego typu dzielne akcje. :twisted:

Zdjęć nie będzie. Aparat jako jedyną rzecz pokazuje obecnie czerwony, niebieski i zielony pasek i nie daje się namówić na cokolwiek innego.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Śro sty 31, 2007 19:22

Jana pisze:Trzymam kciuki za towarzystwo chorowitków :ok:

Z tego co mi wiadomo nie powinno się trzymać jednego wenflonu w żyle dłużej niż 4 dni. Żeby nie dorobić się stanu zapalnego.
Moja wetka twierdzi, że jak się uda, tzn. jak się nie zatyka i nie ma obrzęku, to tydzień, a nawet 10 dni. Jak kot źle to znosi, to oczywiście krócej. Bo potem jest z kolei problem z miejscem wkłucia, jako że praktycznie tylko dwie żyły w przednich łapach się nadają.

Na moich własnych rękach wenflony wytrzymywały najwyżej dobę, zaraz miałam siną i bolącą łapę...
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Śro sty 31, 2007 19:50

No to mnie już kilka wetów mówiło zupełnie coś innego... Ja bym się bała trzymać wenflon tyle czasu.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro sty 31, 2007 20:59

ty lepiej pogadaj dobrze z aparatem :twisted:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Śro sty 31, 2007 21:16

Mysza pisze:ty lepiej pogadaj dobrze z aparatem :twisted:
Z nim się już nie da pogadać... Myślimy o kupnie nowego, ale na razie myślimy. To trochę duży wydatek jednak.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Śro sty 31, 2007 22:25

Fajnie, że stosunki między Futrzanymi lepsze 8)
A Szlemcio już ok?

ina

 
Posty: 4098
Od: Śro paź 08, 2003 21:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sty 31, 2007 22:32

ciesze sie, ze stosunki kocie lepiej :D
i za zdrowko Madzonga trzymam

ale wiesz, Daisy systematycznie przychodzi lizac Bajke po glowie, jak ona mnie ugniata na kanapie - zaczyna sie od lizania, potem jest podgryzanie wasow i wibrysow, a potem przeganianie Bajki z kanapy :roll:
dlatego ja jak widze, ze ona zaczyna ja zbyt namolnie wylizywac, to interweniuje - odsuwam Daisy
moze robie zle, nie wiem :(

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro sty 31, 2007 22:50

Beata pisze:ciesze sie, ze stosunki kocie lepiej :D
i za zdrowko Madzonga trzymam

ale wiesz, Daisy systematycznie przychodzi lizac Bajke po glowie, jak ona mnie ugniata na kanapie - zaczyna sie od lizania, potem jest podgryzanie wasow i wibrysow, a potem przeganianie Bajki z kanapy :roll:
dlatego ja jak widze, ze ona zaczyna ja zbyt namolnie wylizywac, to interweniuje - odsuwam Daisy
moze robie zle, nie wiem :(
U mnie Snooker bardzo często podchodzi do śpiącego Dropszusia, układa się koło niego, zaczyna go lizać, lizać, lizać... i jakoś tak niepostrzeżenie przechodzi do chwytu za gardło :twisted: Dropszuś czasem aż się krztusi. Ale to trochę inne wylizywanie, Madżonga tak raczej tylko przejechał językiem. Zapomniał się, albo co :twisted:
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510 i 162 gości