
Moderator: Estraven
Gosiara pisze:Będzie ok


Iburg pisze:Przeczytałam cały wątek Sliczny ten Rudek, miał szczęście że sie nim zajęłaś. Biedny jest. Wyczytałam wcześniej u jakich wetów go konsultowałaś. Pierwszego nie znam, do trzech pozostałych mam ograniczone zaufanie ( z własnego doświadczenia) Dlatego nie dziwię się że chcieli uśpic. Kto będzie operował kotka?
Mam dobre zdanie o wcześniej podanym wecie z Gliwic. Mojego kota uratował a był już 3-ma łapkami za TM. Ma aparaturę do badań. Czego nie ma większość gabinetów na naszym terenie.
Życze żeby wszystko dobrze sie skończyło i żeby wróćił do zdrowia
puszatek pisze:jak się domyślacie po cennych radach Sabiny...
kotek bez żadnej pomocy...zmarł
bo nie miał właściciela a osoba która go znalazła nie zrobiła NIC aby mu pomóc
morelowa pisze:Przeczytałam wątek. Koszmar. Iść spać kiedy obok ktoś umiera... Nawet rozumiem tego chłopaka [?] , po prostu nie skojarzył, to tez sprawa wyobraźni..., zakładam, że chciał jak najlepiej. Ale zawsze w takich przypadkach trzeba działać , a potem myśleć o kasie. Gdyby to było na pustyni, w dżungli i tp niedostępnym miejscu, to OK, ale nie wierzę, że nikt tam nie ma samochodu , żeby podjechać do weta. 30 km to nie jest żadna odległość dla samochodu.
Ale...
kiedyś na którymś wątku pisałam o swojej byłej koleżance, której syn przyniósł zgarniętego z ulicy małego kociaka, ktorego to kociaka jamnior wziął do paszczy, potrzepał , wypluł, a ona takiego płaczącego wyniosła do ciemnej łazienki nieużywanej, żeby "jak ma zdechnąć to niech tam zdechnie, żebym nie musiała na to patrzeć".
Kociak przeżył. Nie wiem co z nim bo już nie jesteśmy koleżankami. Na moje - a w samochód i do Opola do weta nie mogłaś? Itp. nie doczekałam sie odpowiedzi. Rzecz miała miejsce na wsi oddalonej ok. 30 km od Opola, ale kobieta pedagog, po psychologii społecznej itp dodatkowych studiach...Nie zapewniaja ani wyobraźni , ani empatii...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], Google [Bot], kasiek1510, kociaraznadmorza, pauprenses i 83 gości