Dziś mam wolne, więc skopałam ogródek i i wyplewiłam chwasty, dzwoniłam do pana Jerzego, Mikrusek lepiej, KK przeszedł, chodzi kulejąc, ale chodzi, z kolei Tygryska ma coś na skórze, pan Jerzy ją pogłaskał, i wyszło około 2 cm sierści do gołej skóry, co to może być??
Wieczorem wpadnę i zobaczę, jak i co...no i wpadnę do dziadków, zabiorę Grubcia do weta...
Pani Anna znów nie mogła złapać Czarnego, nawet nie przyszedł na jedzonko, z kolei jak ja kopałam w ogródku, to przyszedł, bo Seniorka Pysia siedziała w krzakach, ale tylko ją pozaczepiał i poszedł, a stała miska z wątróbkę, nie tknął, będziemy dalej próbować, może ja nasypie waleriany na balkon obok jedzenia, już nie mam pomysłu..

Książe poszedł w końcu do domu, najadł się u mnie o 2 w nocy, a rano widziałam jak szedł za dziadkiem, dziadek oczywiście jak zawsze w ruchu, sadzi drzewa, podsypuje nawozem, przycina, itd.itp. wzór do naśladowania 91 letni człowiek, a taki pracuś...
Ja też kopiąc ogródek urobiłam się jak chłop, sąsiedzi szli bardzo zdziwieni, bo nikt w trzech blokach nie uprawia ogródka z przodu..
kociaste zainteresowane płotkiem, jak Kanny wyrosną na 2 metry będą miały raj do późnej jesieni, a my ładny widok z okna, posadzimy też ze 4drzewka, zimą będę mogła też tam postawić domeczek...
