Rozumiem że Wam ciężko zostawiać te koty, którym daliście namiastkę domu przez tydzień i okazało się ze w niektórych przypadkach nie są takie "groźne"
i właściwie nie wiem co poradzić
co do wpuszczania kotów do garażów, większość z nich to starsze koty, które tam są od kilku dobrych lat, wcześniej tak właśnie było że wszystkie koty trafiały na garaże i stamtąd były adoptowane albo już zostawały jeśli nikt ich nie chciał (stąd te staruszki), teraz wydzielone są pomieszczenia w głównym budynku, gdzie przybywają te zrzeczone, adopcyjne itd, choć zdarzają się adopcje z garażu 1 np. (to ten najbliżej kwarantanny za szklanymi drzwiami)
od jakiegoś czasu jeśli kot z miasta trafia na sterylizację/kastrację jest później odwożony w miejsce odłowienia,
jest natomiast problem z tymi podrzuconymi, różnych interwencji, które są dzikie a nie ma ich gdzie wypuścić, albo takimi pierwotnymi dzikusami, które spędziły dłuższy czas na leczeniu, po wypadkach, połamane i potencjalni adoptujący nie zwracają na nie uwagi ponieważ po otworzeniu drzwi od razu chowają się w najmniejszą dziurę albo ze strachu syczą a oni chcą łaszącego się nakolankowego koteczka i koniec - i tez nie ma ich gdzie wypuścić - bo w obcym miejscu istnieje ryzyko że sobie nie poradzą i znowu trafią do schroniska, wtedy właśnie takie koty (już nieliczne ale jednak) trafiają na garaże, nawet z racji redukcji stresu tj, mniej osób się tam kręci, na wybiegach z tyłu garaży i od strony działek jest w miarę cicho, co w porównaniu z gwarem, szczekaniem itd. dobiegającym z korytarza w środku budynku - jesli kot znajduje się np. w mag 6 i leży cały czas zakopany pod 2 kołdrami i nie wychodzi nawet zjeść - jest chyba dla niech jakąś ulgą (choć nie mnie to oceniać), z drugiej natomiast strony koty te tracą jakby kontakt z ludźmi (którym oczywiście początkowo gardzą) i do reszty czy wtórnie dziczeją na garażach. Choć Maja, która od kilku lat systematycznie odwiedza koty garażowe ma z nimi chyba jakiś tajemne porozumienie i zupełnie sobie je zjednała,
więc może dałoby się je później odwiedzać, dzięki Wam już nie są anonimowe, rozpoznać, pogadać, zachęcić do zabawy myszą na sznurku choć to będzie wymagało, wsród całej reszty kotów niereformowalnych (czytaj dzikich dzikusów

) kotów - a takie przecież też są , sporo czasu i dużej dozy cierpliwości