Nad Wolandem dzień w dzień się trzęsę i czekam na jego siuśki jak na wypłatę.
W zeszłą niedzielę, tak jak pisałam, był cewnikowany. Miał też zrobione badania moczu paskiem:
-kolor jasnoczerwony, metny
- hemoglobina 4+
- bilirubina +
- proteiny 4+
- ph 8
c.wl(nie wiem co to) 1,1010
- leukocyty +
badanie osadu:
d.il erytrocytów świeże + kryształy struwity+cystynowe, ułozone w konglomeraty
biochemia krwi:
kreatynina: 4,12 mg/dl
Mocznik: 132,80 mg/dl
Dostał wtedy leki:
No- spe 1 ampułkę, catosal 1 ml, Combivit 100 ml 2 szt., Enrobioflox, Tolfine no i oczywiście kroplówkę, która jeszcze w domu podawałam
Do domu dostałam uro peta i wzięłam saszetki UrinoVetu
Na następny dzień znowu wizyta i w środę znowu wycieczka, na której dostał no-spe +"głupiego jasia"

Było źle więc na nastepny dzień planowaliśmy zabieg, ale Woland nad ranem zrobił trzy olbrzymie kałuże. Wet zalecił, żeby najpierw doprowadzić jego nerki do porządku więc RC renal + ipakitine aktualnie dostaje. Wszystko to żeby w razie potrzeby mógł dostać bez obaw narkozę przy wyciąganiu cewki moczowej. Potem urinarka.Wg Niego kot już się nie kwalifikuje do kolejnego cewnikowania, upiera się przy zabiegu nawet jeśli kot dojdzie do siebie. Uważa, że w jego przypadku korzyści z tego zabiegu płynące przeważają nad wadami. A ja nie wiem co robić. Adria i Basia zachęcają mnie do konsultacji u lekarza Jarzębowskiego. Zapewne się przyda, ale jeśli On powie co innego to już w ogóle do psychiatryka trzeba będzie mnie wysłać.
W sobotę znowu serce mi stanęło na chwilę bo Woland dłuższy czas tylko kropelkował. Wet zaobserwował wydzielinę z prącia (ropa z kryształkami). Dostał więc w domu no-spę i kilku godzinach znowu wylało się z niego wszystko. Lekarz przepisał mi (tzn kotu ale chyba razem będziemy korzystać) Relanium, co podobno dobrze wpływa na pęcherz i lekko zwiotcza ułatwiając siusianie. Dodatkowo się odstresuje.
Tego dnia robiłam też w domu badanie moczu paskiem (paski są baaaardzo przeterminowane) to ph wyszło 6.
Wczoraj wieczorem pierwszy raz podałam mu relanium ( wcześniej się bałam bo nie chciałam łączyć no-spy i tego) Jenak początkowo założona dawka okazała się zbyt duża. Kot był po prostu narąbany! Ja się wystraszyłam i powiedziałam, że już mu tego nie dam, ale K. się upiera, ze przy mniejszej dawce będzie dobrze. Fakt, faktem Woland wysikał się bezproblemowo i to dość dużo, a mocz przestał być różowy.
Więc ogólny plan jest taki: doprowadzamy nerki kota do porządku i potem decydujemy - wycinać czy nie wycinać (gdzie wet mówi TAK) a po wszystkim tak czy siak Woland zostaje na urinarce.
Pewnie gdyby K. widział co napisałam to na pewno by się doczepił, że o czymś zapomniałam albo przekręciłam, od ponad tygodnia chodzę nieprzytomna.