Mała, absolutnie nie ma powodów do zmartwień
Wszystko jest w porządeczku.
Nie pisałam, że po operacji wet zostawił w tylnej łapce wenflon, przez który miałam podawać kroplówki do czasu aż kotka rozpocznie jedzenie.
Ani razu nie musiałam tek kroplówki podawać - Niunia sama zażądała mich, zaraz po przebudzeniu.
I tak pozostało
Je, dopomina się o jedzenie, prosi o jedzenie ...
Mało tego, do tej pory jadała właściwie tylko whiskasy,
teraz wcina wszystko co daję (surowe mięso, gourmeta, czy awaryjnego kk

)
Jak tak dalej pójdzie to będzie gruby spaślak
Mieszkała przez 3 dni w duuużej klatce, aby mniej się ruszać. Gdy wreszcie wypuściłam, poprosiła o wypuszczenie z pokoju. Zrobiła rundę po mieszkaniu, taki dokładny przegląd miejsc i footer. Ostatecznie wybrała moje kolana i razem pracowałyśmy na komputerze. Przy okazji okazało się, że Kitka potrafi warczeć

Wybrańcami zostały 3 namolniaki, usiłujące wepchać się na zajętą miejscówkę

Potem okazało się, że ten jeden wypad wystarczył jej, od tamtej pory wyleguje się głównie na podgrzewanym parapecie, czyli tak jak przystało na seniorkę po przejściach
Wpadłam do niej zrobić to zdjęcie, ale widać sądziła, że jakaś nowa pora karmienia, poderwała się, no i nie mogłam zrobić zdjęcia kłębuszka

Próbowała parokrotnie zrobić panoramę podwozia, lecz bez efektów.
Gu robiła u mnie sesję zdjęciową tymczasów i być może ona ma jakieś czytelne ujęcie. Zobaczymy.
Brzusio goi się ładnie. Kotka jest mądra i sama zrezygnowała ze wskakiwania na swoje dotychczasowe wysokie miejsca. Na parapet po prostu wchodzi, droga jest wygodna.
Przepraszam za dłuższe milczenia, ale pilnujemy pogubionych kotów i na forum jest prawie nieobecna;
jedynie pw odbieram regularnie.