Maurycy znalazł dom
Więcej na jego wątku.
W wolnej chwili napiszę trochę o mojej zeszłorocznej wycieczce do Chorwacji, bo tamte koty nie dają mi spokoju...
Pojechałam na wakacje żeby odpocząć, a przez całe 10 dni latałam karmić koty.
Najgorsze jest to, że nie mam pomysłu jak im pomóc...
Pytałam się kilku ludzi stamtąd gdzie jest lecznica wet, niektórzy nie wiedzieli nawet o co chodzi...
Schroniska też nie ma, fundacji też nie z tego co wiem. Szukałam w internecie, ale nic nie znalazłam.
Koty są chore, niewysterylizowane...
Po przybyciu do hotelu pod jednym z samochodów siedział kociak. Oswojony. Chyba miał świerzba albo coś, bo miał strasznie wyliniałe futerko...
Wieczorem spotkałam rudą kotkę nad morzem... Ciężarną... Kotka była tak głodna że szła ze mną do samego hotelu, aż zaczął ją gonić jakiś kocur.
Dwa dni później za hotelem zastałam mamkę z 4 maluchami i białego kocura. Na wieczornym spacerze na śmietniku siedziały 2 przerażone koty, długowłosy kocur i bura ciężarna kotka.
Uliczkę dalej rudy chudy kocur i czarna kotka. Dałam im chociaż jeść. Następnego dnia nad morzem znalazłam 3, 5 tygodniowe kociaki. Miały jeszcze niebieskie oczka. Dzikuski, ale jak zobaczyły jedzenie, to rzuciły się na nie... Wieczorem nad morzem na piasku przechodził biało bury kocur. Ktoś rzucił w niego kamieniem. Nie wiem czy uciekł. W centrum miasta na murku siedziały w jednym miejscu 4 koty. Chore, osowiałe, jeden nie miał oczu. Nie reagowały nawet na wołanie. Koło barów siedziała ciężarna kotka i jadła odpadki pizzy.
W innej miejscowości 2 następne koty, rudy i czarno biały, chore.
W porcie łaziła za nami ruda ciężarna znowu kotka...
No i jak tu pomóc ?
Za każdym razem jak przypominam sobie tamte koty to płaczę... Nie wiem jak im pomóc... A one potrzebują pomocy
Żeby to chociaż była Polska... Ale to jest tak daleko
