CK ADOPCJE NA ODLEGŁOŚĆ(72 koty) tragiczna sytuacja str.91,

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 01, 2008 23:47

starchurka pisze:Rozmowa przebiegała tak, że mówił dziad do obrazu, a obraz ani razu.

Babka chciała Biszkopta, bo w sobotę w niewyjaśnionych okolicznościach zmarła jej pięcioletnia wychodząca od czasu do czasu kicia. Najpierw zapytałam, czy ona sobie zdaje sprawę, że przy braku jednoznacznej diagnozy jest niebezpiecznie brać małego kota - a ona na to, że lekarze podejrzewają białaczkę "taką jak u ludzi", bo test na FeLV wyszedł ujemny (kot przestał jeść, osowiały etc. - wg mnie prawdopodobne jest, że zjadł jakiegoś zatrutego gryzonia...), więc nie ma żadnego niebezpieczeństwa...no nic. Można z moim zdaniem polemizować, ale ja bym uważała jednak...Poza tym ona wyjeżdża co jakiś czas na trzy dni do jakiegoś domku pod Krakowem i koniecznie musi zabierać kota i go wypuszczać, dlatego, że nie będzie przecież nikogo obciążała opięką nad nim. A wypadki "zdażają się, ale przecież nie muszą się zdarzyć". I takie tam pieprzenie przez 15 minut, dobrze, że nie na mój koszt. Szkoda, że jej nie nagrałam. Babka w ogóle nie chciała mnie słuchać, grochem o ścianę. Bo ona wie najlepiej. I ma kompletnie gdzieś dobro kota. Sorry, ale się zdenerwowałam. Powyższa relacja nie oddaje nawet w połowie kompletnego bezsensu tej rozmowy.


Ja mam ostatnio same takie durne telefony. Jakaś kobita chciała Denvera, bo jej kociaka z parapetu ukradli. Ja jej na to, że pewnie wypadł i pytam czy go szukała, a ona na to, że na pewno nie wypadł, a kociak był ładny to na pewno ukradli . Nie mam siły do takich rozmów.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro lip 02, 2008 7:33

Ada, daj znać, co u Ciebie? :?:

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Śro lip 02, 2008 9:06

U mnie dalej nieciekawie :(
Moje stare kocury w kiepskiej formie. Leci z nich woda, zygają, sa osowiale. Dolly i Ilzą też kiepsko. Dodatkowo Ilcia zlapala paskudy kk od Blianda.
Aspazja nie najgorzej. Z maluchów od początku nasłabiej przechodziła pp.
Syberia ... nie wiem co powiedziec :roll: Raz mam wrażenie, ze jest lepiej, pozniej znowu gorzej :(
W domu mam szpital. Pozbyłam się już wszytkich kocyków, legowisk i zosatły praktycznie tylko niezbedne sprzety, żeby łatwo było dezynfekować..no ale żyć jakoś trzeba :(

Adria

 
Posty: 1874
Od: Pt paź 28, 2005 10:59
Lokalizacja: Piekary

Post » Śro lip 02, 2008 9:18

No, żeby dorosły, szczepiony kot złapał wirusa, to już jest całkowita skrajność. :(
Cały czas myślę o Was, o tych maluszkach nieszczęśliwych, a tu jeszcze i dorośli... :cry: To już tydzień. Niech to się wreszcie przewali i będzie lepiej! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Śro lip 02, 2008 9:57

Trzymam kciuki za kociaste :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

blondi2911

 
Posty: 211
Od: Sob paź 13, 2007 14:31
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro lip 02, 2008 13:05

Nie wiem co mogło spowodować tak silne biegunki u moich maluchów, ale dziś kociaki powróciły do formy. Nie wiem jak one to roobiś, bo jak by się ze mnie tak lało to bym była chyba juz tylko leżąca, a one brykają odwiedzając co chwilę kuwetkę. Leje się z nich strasznie. Obwiniam Panacur i chyba jeszcze dołożyłam im tym antybiotykiem paskudnym o smaku truskawki :evil: Już nigdy nie wezmę nie sprawdzonego antybiotyku od weta, szczególnie ludzkiego. Dziś jadę po pastę na biegunkę - tez nie wiem co to, wolałabym chyba niefuroksazyd, ale to ma być dla maluchów - zobaczymy. Po wczorajszej mocnej niedyzopzycji Mauri dziś odetchnęłam - to nie może być pp, bo już by ją zabiło. Wczoraj przeraził mnie też zapach jej qpali, był inny specyficzny.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro lip 02, 2008 20:07

Sela na chwile obecna szuka domu.

Gronkowiec pokonany, doleczamy nadzerke w nosie.
W miedzyczasie zostanie odrobaczona (bo juz czas na to najwyzszy)
Przygotujemy ja tez do kastracji.

A sela, nie zdajac sobie sprawy z zawirowan wlasnego losu, mruczy od dotkniecia, tuli sie i najchetniej spedzalaby z czlowiekiem kazda jego wolna chwile :lol:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Śro lip 02, 2008 21:27

Myszka.xww pisze:Sela na chwile obecna szuka domu.

Gronkowiec pokonany, doleczamy nadzerke w nosie.
W miedzyczasie zostanie odrobaczona (bo juz czas na to najwyzszy)
Przygotujemy ja tez do kastracji.

A sela, nie zdajac sobie sprawy z zawirowan wlasnego losu, mruczy od dotkniecia, tuli sie i najchetniej spedzalaby z czlowiekiem kazda jego wolna chwile :lol:


Szuka domu :?: :love:

Za wszystkie chore biedactwa mocne :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek Obrazek

mimw

 
Posty: 7010
Od: Sob mar 10, 2007 17:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 02, 2008 22:03

Szuuuka... Selcia to jest kot idealny :) :)
Tak jak moja śliczna Tocinka :love:

U mnie bez zmian, maluchy wpieprzają żarcie, albo i nie, są zadowolone, albo i nie, bawią się, albo i nie - czyli norma. Przede wszystkim u mnie jest gorąco :? i maluszki chłodziły się, leżąc brzuszkami do góry - świetny widok: wchodzę do łazienki, a tak pięć brzuszków i 10 oczków na mnie patrzy :lol:
Denver ma lepsze oczko, Nebraska dalej niemrawa :(, a Oregon zadowolony z życia chyba i też lepiej wygląda :).
Toćka i Andaluzja dobrze :D

starchurka

 
Posty: 1843
Od: Nie sie 26, 2007 0:09
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 02, 2008 22:13

Co do bezsensownych rozmów...
Dzowniła do mnie ostatnio koleżanka, że jej znajomi chcą kota, ale nie chcą za niego płacić ani złotówki. Oni po prostu chcą kota. O.
Zapytałam więc, czy na żarcie i sterylkę też będzie im szkoda kasy, to dowiedziałam się, że mam nie histeryzować 8O
No tak, bo to oczywiście ja histeryzuję... :?

I dzisiejszy przykład, jak to babka dziwiła się jak można oddać psa...
"Bo ja nie rozumiem jak można oddać psa lub kota... jeszcze potrafię zrozumieć te zwierzęta, które się rozmnażają na ulicach... ale kupić psa i oddać? bez sensu"

Chciałam jej powiedzieć, że bez sensu to ona gada, ale tylko zamknęłam za nią bramę i powiedziałam to sobie w myślach...

W sumie ma rację, szkoda kasy na kupienie psa, żeby go później oddac.... wrrrrrr :twisted:

Macho

 
Posty: 953
Od: Sob gru 02, 2006 17:07
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Śro lip 02, 2008 22:15

starchurka pisze:Szuuuka... Selcia to jest kot idealny :) :)
Tak jak moja śliczna Tocinka :love:

U mnie bez zmian, maluchy wpieprzają żarcie, albo i nie, są zadowolone, albo i nie, bawią się, albo i nie - czyli norma. Przede wszystkim u mnie jest gorąco :? i maluszki chłodziły się, leżąc brzuszkami do góry - świetny widok: wchodzę do łazienki, a tak pięć brzuszków i 10 oczków na mnie patrzy :lol:
Denver ma lepsze oczko, Nebraska dalej niemrawa :(, a Oregon zadowolony z życia chyba i też lepiej wygląda :).
Toćka i Andaluzja dobrze :D


Takie wiadomości lubię :D , bo ostatnio tu bardzo smutno.
Moje gady mają się lepiej, ale tylko pod względem aktywności. Pozatym podajemy pastę, której nie lubią i nie wiem czy wszystkiego co dałam z pysiów nie wytrzepały :evil:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro lip 02, 2008 22:23

Macho pisze:Co do bezsensownych rozmów...
Dzowniła do mnie ostatnio koleżanka, że jej znajomi chcą kota, ale nie chcą za niego płacić ani złotówki. Oni po prostu chcą kota. O.
Zapytałam więc, czy na żarcie i sterylkę też będzie im szkoda kasy, to dowiedziałam się, że mam nie histeryzować 8O
No tak, bo to oczywiście ja histeryzuję... :?

I dzisiejszy przykład, jak to babka dziwiła się jak można oddać psa...
"Bo ja nie rozumiem jak można oddać psa lub kota... jeszcze potrafię zrozumieć te zwierzęta, które się rozmnażają na ulicach... ale kupić psa i oddać? bez sensu"

Chciałam jej powiedzieć, że bez sensu to ona gada, ale tylko zamknęłam za nią bramę i powiedziałam to sobie w myślach...

W sumie ma rację, szkoda kasy na kupienie psa, żeby go później oddac.... wrrrrrr :twisted:


Chyba trzeba by osobny wątek założyć z takimi rozmowami, albo mailami, które sie dostaje w sprawie adopcji. Ja bardzo często nie wiem co odpisać. Piszę w ogłoszeniu, że kotki korzystają z kuwetki. Dostaje maila z pytaniem "czy kotki korzystają z kuwetki" i nic pozatym. No teraz to korzystają co nie znaczy, że jak mają srake to nie zdążą lub się upaprają w kuwetce i trzeba wymyć. Rozumię, że dla tej osoby z ogłoszenia to jest już dyskwalifikacja takiego kociaka, bo jak może kot z kuwety nie korzystać. Pomijam, że charakter i inne cechy kociaka są chyba wogóle nie istotne :?

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Śro lip 02, 2008 22:31

Hm, wiesz, z tym charakterem jest trochę tak: ludzie nie wierzą zarówno w to, że zwierzaki mają duszę i w to, że mają charakter. Czasem ciężko im wytłumaczyć, że odczuwają ból :?
Ale za to większość mimo tych poglądów uważa, ze odczuwają przyjemność z seksu i smutek, nie mogąc wychodzic na zewnątrz. Ciekawe, prawda?
Co do kuwetek, to raczej ludzi rozumiem i nikomu niekuwetkującego kociaka bym nie wcisnęła na siłę. Sama miałabym z tym problem. Szlag mnie trafia przy Andaluzji :lol: a takie małe kupecki :P

starchurka

 
Posty: 1843
Od: Nie sie 26, 2007 0:09
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 02, 2008 22:42

Nie kuwetkowy kot to problem, ale to są przecież bardzo małe kociaki i jeszcze nie wiedziałam takiego co by się do kuwety nie przyzwyczaił. Zresztą one chodzą do kuwety i nawet Athena wyrwana z piwnicy, nigdy kuwety wcześniej nie widziała, a nie ma z tym problemu. Chodzi mi o to, że później bywa różnie. Kotki w czasie rujki polewają, , a skąd mam pewność, że taki delikwent wysterylizuje kicie, chociaż staram się tego pilnować. Jest wiele kotów, które korzystaja z kuwety, a im się po prostu zdarza siknąć gdzie indziej, a i co innego zrobić. Zakładamy, że oddajemy komuś kota na całe jego życie, z wszystkim co to za sobią niesie. Ktoś kto pyta tylko o kuwetę pewnie po pierwszym wypadeczku kota odniesie mi go z reklamacją, bo przecież mówiłam, że do kuwety robi. Nie wiem, może po prostu powinnam zaprosić takiego gościa rano jak wstaję i wchodzę do pokoju kociaków, gdzie kuwet jest cztery i .......bywa różnie, co nie znaczy, że w kuwetach jest pusto.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Czw lip 03, 2008 10:02

Bo to jest tak: społeczeństwo żyje w głębokim przeświadczneiu, że kot lubi wolność i swobodę, jest niezależny, chadza swoimi ścieżkami - taki obraz kota z kreskówki o Filemonie i Bonifacym.

Jednocześnie gdzieś tam funkcjonuje przekonanie, że zawsze da sobie radę, że jest podstępnym, zdradzieckim egoisytycznym wyzyskiwaczem i kombinatorem. Robi: co chce, kiedy chce i zawsze ma w tym swój cel. Jesli cos idzie nie po jego myśli - mści sie, lejąc np. po kątach. Albo się obraża :roll:

Poza tym - kotów jest wszędzie pełno - znaczy dobrze se radzą :? (ja tu widze raczej zależnosć: im nas wiecej, tym większe mamy szanse na przetrwanie ). Już nie patrzą na to, w jakim stanie są to zwierzaki i jak długo żyją... "Towar" jest ogólnodostępny, więc nie trzeba go szanować...

Kot się zgubił? Uciekł? - pewnie tak chciał, wybrał wolność :? Spadł z okna? Eeee... to pewnie na cztery łapy, jak głupi - to niech leci.
Albo inaczej - nie wypadnie z okna, przecież tu ma wszystko - byłby idiotą, żeby stąd odchodzić.

Taki stek stereotypów i bzdur, który sprawia, że zwierzaki są właśnie tak postrzegane. Powiem wiecej - bardzo podobne wyobrażenie na temat kotów (znaczy że człeka nie potrzebują za bardzo, że niedostępne trochę itp.) sama miałam, zanim nie zaczęłam czytać forum. Potem przyszła Kluska i wyedukowała, co i jak :lol:

Natmiast mogę zrozumieć, że CZASEM ludziska zadaja głupie pytania nie z wygodnictwa czy tam jakichś niecnych pobudek, tylko - taki mają obraz kota przed oczami... Nie zauważają, że zmieniły nam sie trochę czasy - kiedyś (przepraszam, że tak to ujmę) kot, chcąc wpaść pod samochód, musiał się nieźle naszukać. A dziś?

Brakuje mi jakiejś akcji uświadamiającej naród, serio...
Odnosnie sterylek tyż.
Hasło wuja mojego prywatnego - kocur sie mu szwęda po okolicy, przychodzi poturbowany itp., mówię, żeby wykastrował - jak już musi wychodzić, to przynajmniej może się będzie bliżej domu trzymał. Odpowiedź - ta... ci, co koty kastrują, to niech się najpierw sami wytną :evil: No nie przegadzasz...



Kciuki za kociaki :ok:

I przypomnę się:
EwKo pisze:W związku z tym, że mamy nowy miesiąc (czytaj: wypłata :twisted: ) a "moje" kociątka znalazły w czerwcu domki - poproszę o nowego sierściaka.


No? To jak będzie? :wink:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aassiiaa, Google [Bot], puszatek i 87 gości