Nieśmiało marzę o tym, by było u nas tak jak w Tuluzie, gdzie teraz jestem...może i się powtarzam, ale marzenie pozostaje...
...w trakcie mojego pobytu (jestem od końca września) widziałam 4 słownie cztery koty.
1 kot "bezdomny" ale dobrze odżywiony, raczej ciachnięty
1 piękny kot żula na smyczy (nieciachnięty) - zdrowy (z niedowierzaniem oglądałam jego uszy i oczy)
2 koty akademikowe - karmione regularnie, dobrze odżywione, wiem że jeden z nich to nieciachnięty kocur.
Kociąt brak.
Temperatury wysokie.
U nas w tych warunkach już nie wiadomo co by się działo, lawina kociąt...
Wygląda na to, że kastruje się tu systematycznie, przynajmniej kotki (z kocurami to zdaje się różnie).
Na ulicach i podwórkach nie ma wiele bezdomnych zwierząt, bezpańskich psów prawie w ogóle nie widuję.
Nie wiem, jak funkcjonują we Francji schroniska, ale tu przede wszystkim ważna jest sterylizacja - systematyczna, ciągła, tania. I świadomość opiekunów, którzy rzadko wypuszczają swoich podopiecznych, nie dopuszczają do rozrodu.
Tym sposobem hopam ciacha

Może ktoś się podzieli swoimi informacjami na temat "jak oni to robią"? Nowe pomysły logistyczne i marketingowe mile widziane
