Śnieżka pojechała, wyadoptowała ją Marta bo nowa właścicielka nie uprzedziła mnie że jednak jedzie autobusem i czekała pod chatkę na mnie, podjechała Marta od weta z kociakami i już z nią rozmawiała i podpisała umowę , odwieźli potem dziewczyny do domu,
Śnieżka pojechała w naszym transporterku bo do "swojego" by nie weszła

odbiorę od tej dziewczyny go przy okazji bo mam po drodze
Rozalka i Miłek przeniesieni na zdrową, ale miałam problem rozróżnienia Miłka od Romka
trochę tam na nich fuczeli stali mieszkańcy ale myślę że dadzą sobie radę
na kwarantannie te dzikuny z dołu mnie załamują, one wogóle nie robią moim zdaniem żadnych postępów w oswajaniu, syczą strasznie
ten z Badim wydaje się kontaktowy i chyba w końcu ulegnie i się przekona do człowieka, jak dziś weszłam to spały wtulone oba
Zuza wygłaskana ona jest cudaczek straszny z tym jęzorkiem, ale wymiotła całą miseczkę mokrego,
Ross straszny biadaczek
te luzaki robią straszny sajgon, wywaliły mi kosz ze śmieciami, potem zaknęłam jedną z sajgonek na przedsionku w wiaderku niebieskiem się schowała a już gonitwy odchodzą niemiłosierne, poza tym jeden dzikun co biega luzem ma problem z podejsciem nawet do miski chowa się odrazu a potem jak jak już przestaję się krzątać to miski wymiecione.
wzięłam im dziś 3 kartoniki bozity, wymiotły wszyściutko
leki podane,