Lila czuje się coraz pewniej.
Wczoraj mnie nawet ofukała. Przeszkodziłam kontemplować gwiazdy za oknem
Wróciłam wczoraj późną nocą.
Pogoda marzenie, niebo śnieżyste od gwiazd, księżyc... Ech...
Chciałam spojrzeć jaka temperatura, podeszłam do drzwi balkonowych, odsunęłam firankę i usłyszałam fuknięcie, syczenie.
Ki diabeł?
A na pufie leży wyciągnięta Kolorowa, patrzy na mnie srogo :
Noo coo, nie przeszkadzaj. Tam są gwiazdy, nie widzisz?"No to sobie poszłam.
Puf pod drzwiami balkonowymi stał się, obok fotela, ulubionym kocim miejscem do spania - dzisiaj spały tam wtulone w siebie Lila i Chaberek.
Dzisiaj panna o mało nie ukarała mnie okrutnie za opieszałość.
A było to tak:
Siedzę sobie przy kompie i zarabiam na chlebek no i mięsko dla trzódki.
Kątem oka widzę, że Lila mości się na kanapie.
Dobra, myślę sobie, kicia oswaja się coraz bardziej - może zacznie ze mną spać.
Patrzę, patrzę a ta kolorowa cholera ustawia zadek jak w kuwecie!
Zasyczałam, zawarczałam - kot uciekł.
Za chwilę z pokoju mamy dobiega drapanie kocich pazurków o podłogę.
Na
środku pokoju siedzi kociczka i robi kupencję.
Wrrr
Idę do łazienki po papier, gąbkę etc. a tam obie kuwety nie posprzątane...
Cóż było robić. Sprzątnęłam.
Lila pilnie śledziła przez drzwi postępy pracy
służby.
Gdy skończyłam, popatrzyła na mnie karcąco i zaliczyła kuwetę. Kicia ma
charakterek.