Trochę ostudzę Wasze nadzieje co do tego, że oswoję Maciusia - niestety, to zadanie mnie przerasta, jak myślę

Nie mam odpowiedniego doświadczenia, nie mam też do tego warunków

Nie zaryzykowałabym oswajania poza klatką kota, który wcześniej nawet nie pozwolił się dotknąć, nawet jeśli poza tym jest przyjazny. A na klatkę nie mam miejsca - Migota była u mnie i wie, że mam tak naprawdę jeden pokój, w dużym stopniu już i tak podporządkowany kocim obyczajom, a w nim grasują w tej chwili cztery sierściuchy. Kocurra - w łazience - jest piąta. To dla mnie dużo
W sumie to mam wrażenie, że Maciuś, owszem, powinien zostać przeniesiony w bezpieczniejsze miejsce, ale nie wiem, czy oswajanie go to najlepszy pomysł, może zwyczajnie nie znaleźć domu, skoro jest tyle zupełnie oswojonych, bezdomnych kotów
Co do tri - ona w tej chwili nie jest do końca sobą, odsypia stres i wieloletnią nerwówkę na wolności, nie wiem w sumie, ile to potrwa. Nawet jeśli ostatecznie zwycięży mój rozsądek i jej nie zatrzymam (ale rozsądek jest jak na razie na dość marnej pozycji

), to wolałabym ją oddać odstresowaną i pełną sił, po szczepieniach, a więc najwcześniej za trzy tygodnie, bo dopiero odrobaczana była (liczę czas do szczepienia i jakiś tydzień po szczepieniu na zyskanie odporności). Być może jej relacje z innymi kotami są teraz też zafałszowane przez jej stan "uśpienia", licho wie, co z niej jeszcze wylezie
W każdym razie, jeśli postanowię ją zatrzymać, to proces oswajania się z Kociannami też będzie stopniowy, jak niedawno z Fairy, żeby koty jak najmniej się stresowały i żeby zminimalizować napięcie. I pewnie przez miesiąc zostawię wtedy Kocurrze łazienkę jako jej miejsce schronienia, czyli odpadałaby jako izolatka dla tymczasa. Dodatkową dużą kuwetę kupiłam przed wzięciem do łazienki Kocurry, żeby Kocianny Tri Plus dalej miały trzy dla siebie i zachowały poczucie status quo.
Reasumując - może jestem postrzelona (jak to Strzelec

) i ulegam porywom uczucia, ale zachowałam odrobinę rozsądku i mniej więcej wiem, na co mnie stać, a na co nie
