... Nareszcie mam chwilę aby napisać o wizycie u Dzikuska

.Byłam u niego i nie uwierzycie .....

spotkałam kolejne 2 panie, które go doglądają

.I naprawdę bardzo dobrze, że je spotkałam , bo jak mi powiedziały - widząc zmiany na jego skórze ....zastanawiały się czy nie zacząć mu podawać jakiś leków na te rany .... Ojojoj , ale by się narobiło - miały na razie porobić zdjecia i pokazać swojemu wetowi. Mieszakają gdzieś niedalego od Dzikuska, w domku jednorodzinnym i same mają 14 kotów

. Opowiadały o tym , że dużo kotów z tego miejsca wysterylizowały i od dłuższego czasu kontrolują to miejsce

. Szczerze mówiąc to ogromna ulga, że jest ktoś blisko i ma na uwadze takie miejsca
Powracając do Dzikuska - wymieniłam mu siano , ale tym razem poprosiłam aby opuścił na chwilkę swoje gniazdko ... poprychał, poprychał i wyszedł. Miałam okazję zobaczyć jak wygląda jego futerko .... powiem wam, że zaczyna się goić

Nie widać już takich ran jakie były tydzień temu, nawet te babeczki zauważyły zmianę. Więc doznałam kolejnej ulgi .... Nałożyłam mu jedzenie - pomlaskał, pomlaskał i czmychnął na obchód. Oczywiście jest spasiony - nie nadąża wszystkiego zjadać.... ale przynajmniej tego mu nie brakuje. Cieszę, że zaakceptował budkę, czuje się w niej bezpiecznie. Także plan pomocy kociakowi

sprawdza się .... Oby kolejne dni przyniosły dalszą poprawę ......