Wielbłądzio pisze:Prakseda pisze:(...)
Kasiu, czy szczęśliwą? Żle, że przybywa bezdomności. Ale jak już są na tym świecie, to się kocha i cieszy jak zdrowo rosną.
No ale młodą........Zartujesz sobie z mojego wieku, Małolato?
Kociary podobno do końca życia pozostają młode
Prakseda pisze:Trzymam za zdrowie Zabusia i Skarbów. Dlaczego to one najczęściej choruja. Bo los lubi nam dokopywać ich kosztem.
Pierwszym najukochańszym był właśnie Żabiszon - choć przybył do mnie dopiero jako czwarta sztuka. Druga - Książniczka Busieńka. Trzecia - Bidzia[`], która była chyba zbyt dobrym, zbyt nieskazitelnym stworzeniem jak na ten świat i to dlatego nie mogła zostać tu ze mną dłużej
Każdego z pozostałych też oczywiście kocham jak obłąkana, ale...
Biduś była niemłoda, bardzo zmarnowana przez bidę i tułaczkę, której doświadczyła przed zamieszkaniem u mnie - o Jej śmiertelnej chorobie nie wiedziałam co prawda prawie do samego końca, ale - ze względu na stan, w jakim do mnie trafiła - w pewnym sensie od początku liczyłam się z tym, że mogę Ją stracić... Tymczasem Ropuszka mam od 7- czy 8-tygodniowego kociaka, Busieńkę adoptowałam z radomskiego bidula, kiedy miała ok. roku (pamiętasz, to jej nie chcieli tam ciachnąć aborcyjnie, a potem odebrali jej co do jednego oseski i uśpilii to od Ciebie dostałam wtedy talon na sterylkę już w Wawie), oboje są ze mną od sześciu lat i nie wyobrażam sobie, jak miałabym żyć bez któregokolwiek z nich...
Przepraszam za OT, nie mamy już naszego wątku, więc tak się żalę gdzie popadnie
EDIT: błąd (nie)logiczno-matematyczny: Żaba jest u mnie już 7 lat, nie sześć. 7. urodziny obchodzą umownie razem, ale on jest przecież u mnie o rok dłużej, bo od kociaka. Miałam zaledwie dostateczny z matematyki
To my się tak długo znamy?
Kasiu pisz zawsze, jak chesz. To nie żadne OT. Będzie mi miło i raźniej, że nie tylko ja o sobie.