Agn pisze:vega013 - Ty wolisz tak. A ja wolę się nauczyć różnych rzeczy od mojego Doc i innych wetów, by maksymalnie ograniczyć tam, gdzie mogę ciąganie swoich kotów na drugi koniec miasta.
Nawet nie próbuję porównywać się z Tobą. Ty opiekujesz się kotami specjalnej troski i dysponujesz obszerną wiedzą, którą wciąż pogłębiasz. Poza tym - masz ogromne doświadczenie.
Chodziło mi o to, że nie powinno się traktować ironicznie tych, którzy (świadomi własnej niewiedzy w dziedzinie weterynarii) wolą z każdym drobiazgiem chodzić do weta niż doprowadzić do nieszczęścia. W grę wchodzi tutaj też poczucie odpowiedzialności za zwierzaka oraz kwestie emocjonalne. Jak mogłabym żyć ze świadomością, że skrzywdziłam uzależnione ode mnie stworzenie, lekceważąc np. zwykłą biegunkę, która była pierwszym symptomem poważnej choroby?