PAN STANISŁAW NIE ŻYJE-JUTRO AKCJA, PROSIMY O KCIUKI!

Pan Stanisław mi powiedział, że jak im się skończy węgiel, to ma w planach trochę KUPIĆ. Nie wiem, na ile logicznie, ale tak myślę, że jakby byli głodni, to nie myśleliby o niczym innym jak o jedzeniu, a oni o węglu.. więc może nie jest tragicznie.

Ale wiesz, jeśli tylko możesz im cokolwiek przesłać, to :1luvu:

Do końca zimy na pewno nie starczy im węgla. Będą mieli na to.

A tak z innej bajki, to co Cię w ogóle wygnało do Niemiec?
Praca? Rodzina?
Nie tęsknisz?
Ja byłam rok w UK i wracając.. o mało nie rzuciłam się całować gruntu ze szczęścia.. Ja nie potrafię na emigracji.
Na stronę schronu weszłam, nie najgorzej to wygląda. Ale ja po niemiecku nic nie fersztejen więc sobie tylko pooglądałam obrazki.

To jednak wysle pieniazki. Jednak on jezdzi do miasta nie raz, to bedzie wiedzial, co z tym zrobic i czego brak. Moze miec wtedy na "czarna godzine". No i milo bedzie mu podziekowac za cieply list, ktory dostalam od niego i zony. Strasznie sie ucieszylam i wisi w kuchni i patrze co dziennie na niego.

Mnie tu nic nie wygnalo, bo jestem tu juz od dziecka, czyli 22 lata. Rodzice z nami wyjechali jak siostra miala 13 a ja 12 lat, z moim bratem wysoko w ciazy. Jak jeszcze babcie i dziadki zyli, to mnie ciagnelo do Polski i bylam conajmniej 4 do 5 razy. Teraz ostatni raz bylam we wrzesniu 2007. Brak mi rodziny, ale z kuzynostwem nie mam prawie wcale juz nic do czynienia, no i wiekszosc z nich jest mlodsze. Jedynie kuzynka Villemo5, ktora jest z czarownic, utrzymjue ze mna kotakt i ja z nia. A wszystkich kuzynow i kuzynek jest okolo 30. Takie jest zycie. Chce sie z Herne wyprowadzic i isc do Szwajcari, ale tam staram sie juz od trzech lat o prace i sie nie udaje. Wiec postanowilam sie wyprowadzic na granice do Szwajcari i moze sie wreszcie uda. To mam rodzicow i jeszcze pare kuzynow, ale nie przepadam za ta czescia, wiec mi nie bedzie brak. Rodzice mnie "puszcza" i bedziemy tesknic, ale ja tak chce. Jak sie nie uda moge zawsze wrocic. Tego sie najmniej boje.

Dzien dobry pupilki. Jak Wam dzis dzien mija? Leniwie, jak moj?

Cześć

Sprawdzałam właśnie na stronie GLS i obydwie części zamówienia (jedno zamówienie podzielili na dwie paczki
) mają status "doręczone", więc natenczas zwierzaczki mają co jeść. Nie wiem jak to schodzi i na ile starczy, jak się będziesz Carmen kontaktowała z P. Stanisławem to podpytaj jak z jedzeniem dla zwierzaków i czego ewentualnie brakuje, co jest najpilniejsze.

I pozdrów P. Stanisława i jego Żonę od nas

Carmen201 pisze:AAAAAAAAA!!!
Ja - Bo, jak miło Cię czytać!
Już jesteś?
Jak było Babciu?:)

Kociaste tęskniły?

Jestem a jakby mnie nie było.. :wink:

, po powrocie w domu i w pracy się z rozumem połapać nie mogę i tylko od czasu do czasu coś uda mi się podczytać na MIAU.

Bardzo się cieszę że tak pieknie rozwinęła się świąteczna akcja dla pana Stanisława, jego Żony i ich podopiecznych.
Oby był to znak że coś w ich życiu zmieni się na lepsze, najbardziej ze wszystkiego to trzymam kciuki za to by jakąkolwiek pracę znaleźli. Nic tak dobrze nie robi jak świadomość że się samemu daje radę.

Moje kiciuchy stęskniły się bardzo, teraz mogę zapomnieć o wieczornym czytaniu czy porannej kawie w łóżku - w łóżku - owszem, ale z 32 kg futer na głowie, rękach, kolanach - wszystkie gotowe do głaskania, przytulania, podgryzania, zaznaczania mnie swoimi wibrysami, mruczenia jeden przez drugiego.
Ja też bardzo się za nimi stęskniłam choć czyszczenia kuwet jakoś mi nie brakowało :mrgreen:

, mały Jaś ma zdecydowanie mniejszy przerób pieluchowy niż moje stado kuwetkowy :mrgreen:

A do Jasia pod koniec stycznia znowu jadę na 10 dni :ok:

Ja mam nadzieje, ze pomoc dla p. Stanislawa bedzie taka "ciagla" nie codzienna ale ciagla, zanim nie stanie sam na nogach. To sobie tak zycze po cichu.

Jasiu jak po angielsku sie nazywa? I naprawde fajnie, ze jestes.

Jaś to Jan , Polak z matki i ojca. Odpowiednik angielski - John.

Tak myslalam, ale pewna nie bylam. Moj dziadek byl Jan i mi sie to imie podoba.

http://www.tesco.pl/schroniska/index.php :wink:

Trzymamy wateczek w ruchu.

Od poniedzialku znowu z pracy bede nadawac, to bede moze czesciej. :-)

A więc jednak w pracy, SecretFire?

To dobrze, gratuluję!

Ja jestem na miau codziennie..
Ale szczerze mówiąc już mi nerwy wysiadają..
Zobaczyłam właśnie zdjęcia Pelasi ze schroniska w Lodzi.. Schronisko w Trzciance, tyle tam Kotów..
Megana trzyma mnie przy życiu ze swoim wątkiem.

Smutno..Na miejsce 1 wyadoptowanego Kota pojawia się kilka kolejnych..

Niestety jeszcze w starej pracy, ale wrocic tam na razie musze...

Ja tez akurat rycze jak owca, bo na innym wateczku znowu kotek odszedl. U nas w okolicach domu tez sie pojawily znowu dwa nowe koty i nie wiadomo skad sie wziely. W lato byla robiona lapanka, ale to jakos nic nie daje, bo jak i u Was przybywa wiecznie. Schronisko nasze nie przyjmuje zadnych nowych, bo nie maja miejsca.

To w Niemcach też tak bywa???

Wydawałoby się, że bogatszy kraj to i inną ilość kasy może przeznaczyć na zwierzaki..
Smutne..

A ja myślę cały czas o Guliwerze..
Że był wtedy sam..
To był szczególny Kot.

O kazdego, ktory sam odchodzi, placze na zapas. Tak niestety jest. Nasze schronisko jest niby takie lepsze, ale zwierzaki tak samo maja ciezko. Jak tam ide, to rycze i zal mi odchodzic, ale jakos daje rade. Zebym miala blizej, to bym tam czesciej na mizianki chodzila, ale nie daje rady.

Dzisiaj także odszedł kot Likierek [*] miał Fip :cry:

Smarti zabrała go ze schroniska był 5dni u niej.

Nie powinno być schronisk, nie powinno być bezdomnych zwierząt :evil:

PAN STANISŁAW NIE ŻYJE-JUTRO AKCJA, PROSIMY O KCIUKI!

Kto przegląda forum