Cypisku drogi,
proszę się nie obrażać. Nie znam warunków w jakich odbywa się leczenie w Świnoujściu, bo niby skąd. To co napisałam nie jest krytyką, zwłaszcza Moniki, jest tylko próbą jakiejś pomocy. Ja jestem z Warszawy i choćby dlatego nie jestem w stanie pomóc. Natomiast nie wyobrażam sobie lekarza, który bierze pieniądze i to niemałe i leczy w ciemno. Wybaczcie, ale to nie mieści mi się w głowie. Mija już któryś dzień, a skutków leczenia nie widać. Uczciwy lekarz widząc stan kota, poprosiłby o konsultację kolegę lub przekazał pacjenta dalej. A tak to mamy kolejną noc niepewności. I dalej wiemy, że nic nie wiemy.
Cypisku, prosicie o rady, więc piszę co myślę.
Jeszcze raz, to nie jest KRYTYKA, to TROSKA.
Przyszło mi jeszcze do głowy, czy przypadkiem nie powinien obejrzeć Małej, lekarz, który ją operował. Trzebaby do Niego zadzwonić powiedzieć o objawach, o stanie kotki i zapytać co macie dalej robić. Ten lekarz operując ją wziął na siebie obowiązek dalszej opieki, wskazań po operacji i wizyty kontrolnej po tygodniu, 10-ciu dniach od operacji. Tak zawsze się dzieje.
I w weterynarii i w medycynie ludzkiej.
Napiszcie proszę jutro jakie Mała ma wyniki. To ważne. Spróbuję skonsultować te wyniki z naszym lekarzem.
Pozdrawiam
Ewa
