Moje maluchy, jak Iskra nazwała "na wygnaniu", czują się na tyle dobrze i zachowują się tak... śmiało, że nie wiem czy one uważają się za wygnane

Wszystko co jest w mojej łazience dzieci używają do zabawy bez wahania

Myszki (pozbawione piórek w 3 minuty) i kulki papieru nie wystarczają małym ruchliwcom
Kluski są boskie absolutnie.. Choć w 99,99% mam do czynienia z łaskawymi ludziom kotami, to dawno nie obcowałam z tak miłymi i otwartymi na ludzi maluchami.. Koniecznie chcą wychodzić z łazienki, a mnie serce pęka, że muszę im to uniemożliwiać jak się da... Biegną do mnie, miziają się o mnie, łapkami obejmują moje nogi, pazurki łapią spódnicę i wpatrują się uważnie w moje oczy.. Pewnie chcą wiedzieć kiedy wyjdą.. Na szczęście łazienka jest z oknem, więc chociaż mogą oglądać świat, drzewka i ptaszki za szybką.. Żeby zmierz nie skracał im aktywności, kupiłam wczoraj specjalną maleńką lampeczkę do kontaktu i mają przez popołudnie czy wieczór półmrok, ale jeszcze nie ciemnicę. Gaszę światło na dobranoc
Kopytko i Łazanka są najbardziej wycofane, ale.. nie przesadzajmy: Kopytko uwielbia mizianie w okolicach miednicy (jak to chłop

), mruczy wtedy cudownie i zapomina, że się powinien bać dużej Dużej, a Łazanka moczona wczoraj w imaverolu przestała się szarpać, kiedy wacikiem moczyłam jej łepek.. Na koniec, w nagrodę, dużo dłużej niż trzeba było

Płyn był ciepły, łazienka też, więc było jej na pewno miło
Niestety wszystkie mają brzydkiego grzyba i pewnie dlatego jeszcze nie są ogłaszane, a na pewno dlatego siedzą u mnie oddzielnie. Wiem, że byłoby im bosko szaleć po moim mieszkaniu z bałaganem w roli głównej i naszymi czterema kotami. Dwa najmłodsze byłyby na pewno ich najwierniejszymi kompanami. Ja też byłabym szczęśliwa, mogąc je wypuścić.. Im byłoby wesoło, a ja nie musiałabym się wkradać do łazienki
Jopop twierdzi, że ich grzyb nie jest ani duży ani brzydki, a ja twierdzę, że moje Czekoladki w takim razie nie miały grzyba w ogóle, bo co to za grzyb tylko na kawałku noska... [I ja byłam tym przerażona?????

] Te maluchy - przynajmniej dwa z nich - mają łyse placki na ogonkach, a w standarcie plamki czy przerzedzenia sierści na łapkach, noskach i grzbiecie. Na szczęście mam płyn do psikania, którego nie trzeba stosować codziennie, a imaverol na zakładkę z nim, w związku z czym koty nie muszą być wyłapywane i stresowane leczeniem co kilka godzin.
Trzymajcie kciuki za grzyba.. Niech pójdzie sobie precz, bo straaaaaasznie szkoda tych przytulasów..