Po drugiej stronie siatki - schronisko łódź cz.II

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 31, 2007 14:40

Przykro z powodu kociątka... [']

i cieszymy się, że kolejne kotki znalazły domki :D
ObrazekObrazek
Obrazek

Suselek

 
Posty: 595
Od: Sob paź 13, 2007 19:09
Lokalizacja: wygląda na to, że z Łodzi ;)

Post » Pon gru 31, 2007 20:41

Wszystkim Przyjaciołom Futrzaków życzymy z okazji Nowego Roku spełnienia marzeń a Wszystkim trzy i czterołapkom życzymy szczęśliwych, kochanych DOMKÓW

Karolek z liczną rodzinką

EVA2406

Avatar użytkownika
 
Posty: 7549
Od: Pt lip 27, 2007 13:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 01, 2008 17:58

W Nowy Roku życzę jak najwięcej wspaniałych domków dla Waszych podopiecznych.
A Wam dużo zdrowia, pomyślności i jak najwięcej radosnych chwil.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Śro sty 02, 2008 10:23

Ja tez sie do zyczen przylaczam :)
Dla Was duzo cierpliwosci i jak najwiecej radosci a kociastym domów, domów i jeszcze raz domów :)

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 02, 2008 14:36

Na Marcelinę
http://schronisko.doskomp.lodz.pl/index ... oty&nr=197
czeka dom wychodzący pod Wrocławiem

Napisała do mnie pani Agnieszka, która adoptowała Maciusia (Viennę) z naszego schroniska. Jej ciocia szuka przytulastej, miłej koteczki do siedzenia razem z pańciusią na kanapie. Ciocia ma już jednego kocura-włóczykija, którego widać tylko w porze karmienia. Pani od dawna marzy się spokojna, miła, mrucząca kicia, towarzyszka domowych zajęć.
Od razu pomyślałam o Marcelinie - to biedactwo siedzi w schronisku już dwa lata... :( a tak bardzo jest spragniona człowieka, pieszczot, zainteresowania. Przekochana, miła kotunia.
Marcelinka zachwyciła panią, bardzo chce ją adoptować - jedyny minus to to, że dom położony jest blisko ruchliwej drogi, na której jeden z cioci kotów stracił życie pod kołami samochodu... :( Z drugiej strony to dla Marceliny szansa na życie w domu, gdzie będzie otoczona troską i serdecznością... Jestem zdania, że spokojna, wysterylizowana ośmioletnia koteczka raczej nie będzie miała ochoty na dalekie wędrówki czy też w ogóle jakiekolwiek. Będzie trzymać się domu i swojej pani. Myślę, że warto zaryzykować. Starszy kot, zwykły buras, wśród gromady burasów w schronisku ma nikłe szanse na adopcję :( Serce mi się kroi na myśl, że tak miły, proludzki kot miałaby resztę swojego życia spędzić w schronisku...

Pozostaje tylko kwestia transportu - chwilowo (mam nadzieję, że chwilowo) nie ma nic na horyzoncie :(
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 02, 2008 14:41

Aniu, nie mam wątpliwości, że jest to lepsza opcja, nawet jeśli zdarzy sie nieszczęście, niż wieczność na betonowej posadzce.
Nie znam jednak nikogo, kto jezdzi do Wrocka.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Śro sty 02, 2008 14:43

Jak cos bede wiedziec o takim transporcie to dam znac.
Sliczna jest Marcelinka, ja kocham burasy bo moj magiczny kot jest wlasnie buraskiem :)
Trzymam kciuki za kotunie!

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 02, 2008 14:46

Trzymam kciuki za Marcelinkę. Słoneczko, wreszcie będziesz miała swój DOMEK. Bądź szczęśliwa i pilnuj się domku.

EVA2406

Avatar użytkownika
 
Posty: 7549
Od: Pt lip 27, 2007 13:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 02, 2008 14:54

Marcelinko - posłuchaj cioteczek, trzymaj się domku.
(lepszy kochający dom wychodzący niż schron)

super wieści :)

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Śro sty 02, 2008 15:02

no to co ja mam teraz zrobić? Na Marcelinkę był też chętny p. Adam ze Śląska. Ostatnio kontaktował się ze mną przed świętami, od tego czasu - cisza. Nic, napiszę do niego, że albo w te albo we wte - kot przecież czeka...

a co do tego domu, to ja nie wiem, czy Marcelinka będzie chciała nos wyściubić na dwór. Ona jest już zmęczona i tak spragniona człowieka, że wątpię, co by skusiła ją "wolność" ;)

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 02, 2008 15:10

Georg-inia pisze:no to co ja mam teraz zrobić? Na Marcelinkę był też chętny p. Adam ze Śląska. Ostatnio kontaktował się ze mną przed świętami, od tego czasu - cisza. Nic, napiszę do niego, że albo w te albo we wte - kot przecież czeka...


Jak ten pan się zdecyduje to najwyżej pomyślimy o innym kocie dla cioci, zobaczymy
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 02, 2008 15:17

Zdaje się, ze ten pan dość długo juz się zastanawia. Wóz albo przewóz :)
Koty nie mogą czekać w nieskończoność...

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Śro sty 02, 2008 15:18

Może Miszka dla cioci?
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Śro sty 02, 2008 15:19

Szkoda Miszki do domu wychodzącego.... to super kociaczek, młodziutki, milutki. I nie przebywa w schronie, moze jeszcze poczekać troszkę...
Młode mają jeszcze fiubździu w głowie, starsze są spokojniejsze i stateczniejsze, mniej skore do zwiedzania otoczenia.

Sis

 
Posty: 15961
Od: Pon paź 08, 2007 13:03
Lokalizacja: poza Łodzią

Post » Śro sty 02, 2008 15:36

Sis pisze:Szkoda Miszki do domu wychodzącego.... to super kociaczek, młodziutki, milutki. I nie przebywa w schronie, moze jeszcze poczekać troszkę...
Młode mają jeszcze fiubździu w głowie, starsze są spokojniejsze i stateczniejsze, mniej skore do zwiedzania otoczenia.


Miszka jedzie do pani Agnieszki, do Wrocławia, czyli do siostrzenicy przyszłej Dużej Marcelinki :D
Będzie mieszkał z nimi czyli jej mężem i 10-cioletnim synem i 8-letnią córką. Ludzie ciepli, serdeczni, bardzo prokoci. Dzieci grzeczne, dobrze wychowane. Mają dwie koteczki, takie raczej niedotykalskie, dlatego marzą o miziaku, takim jakim był Maciek. Mieszkanie w bloku, kocio nie będzie wychodził.
Maciuś z łódzkiego schroniska, którego adoptowali latem umarł po dwóch miesiącach (uszkodzona wątroba, żółtaczka, nie udało się go uratować, mimo, że oni i ich weci robili wszystko, co w ich mocy :cry: ). Do tej pory go opłakują, był ich ukochanym kotem, mimo, że był z nimi tak krótko...
Nie wątpię, że Miszka będzie miał u nich kochający, odpowiedzialny dom.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 359 gości