Na Marcelinę
http://schronisko.doskomp.lodz.pl/index ... oty&nr=197
czeka dom wychodzący pod Wrocławiem
Napisała do mnie pani Agnieszka, która adoptowała Maciusia (Viennę) z naszego schroniska. Jej ciocia szuka przytulastej, miłej koteczki do siedzenia razem z pańciusią na kanapie. Ciocia ma już jednego kocura-włóczykija, którego widać tylko w porze karmienia. Pani od dawna marzy się spokojna, miła, mrucząca kicia, towarzyszka domowych zajęć.
Od razu pomyślałam o Marcelinie - to biedactwo siedzi w schronisku już dwa lata...

a tak bardzo jest spragniona człowieka, pieszczot, zainteresowania. Przekochana, miła kotunia.
Marcelinka zachwyciła panią, bardzo chce ją adoptować - jedyny minus to to, że dom położony jest blisko ruchliwej drogi, na której jeden z cioci kotów stracił życie pod kołami samochodu...

Z drugiej strony to dla Marceliny szansa na życie w domu, gdzie będzie otoczona troską i serdecznością... Jestem zdania, że spokojna, wysterylizowana ośmioletnia koteczka raczej nie będzie miała ochoty na dalekie wędrówki czy też w ogóle jakiekolwiek. Będzie trzymać się domu i swojej pani. Myślę, że warto zaryzykować. Starszy kot, zwykły buras, wśród gromady burasów w schronisku ma nikłe szanse na adopcję

Serce mi się kroi na myśl, że tak miły, proludzki kot miałaby resztę swojego życia spędzić w schronisku...
Pozostaje tylko kwestia transportu - chwilowo (mam nadzieję, że chwilowo) nie ma nic na horyzoncie
