Kajko doprowadzi fundację do bankructwa...

nie dość, że je jak smok korabiewicki... wzorem Smoka Wawelskiego... to jeszcze zachciało mu się chorować na uszko... ale powiem Wam, żebym nie widziała ile mu dzisiaj wetka wyciągnęła, żeby uszko obejrzeć (błona bębenkowa nie jest uszkodzona), to w życiu bym nie powiedziała, że coś mu dolega... szalał jak zawsze... apetyt tak samo... twardy chłopak... a przecie musiało go to ucho boleć... ma się normalnie... gotowanego kurczaka to zjadł olbrzymią porcję, poleciał do kuwety, i po zrobieniu miejsca jeszcze pojadł... teraz też stale przy michach go widzę... jeszcze zapuszczenie żelu do ucha mnie czeka...
po kolacji w domu zapanowała cisza... footra stronami porozkładane po narożniku (dwa rudzielce śpią obok siebie przytulone tyłkami)... krześle obok kaloryfera... niektóre w tapczanie... Bunia jest na mnie obrażona... ale jak do niej idę i biorę na ręcę to się mocno we mnie wtula... zjadła także kurczaka gotowanego i teraz śpi... nie mogę jej wypuścić, bo jutro mnie nie będzie pół dnia... a wolałabym wrócić do mieszkania w całości...

jeszcze za chwilkę do panny pójdę i wygłaszczę za wszystkie czasy...
a wogóle to choróbsko mnie rozkłada maksymalnie... kciuki forumowe tym razem dla mnie są potrzebne...
