Emiś dziś miała baaardzo pracowity dzień, więc pozwolę sobie donieść za Nią
Dziś po południu pojechałyśmy razem z moim Łukaszem do schroniska po to biało-czarne Maleństwo ze skróconym ogonkiem. Kiedy byłyśmy na miejscu okazało się, że Kociaka już nie ma

Podobno ktoś go adoptował - mamy nadzieję, że to prawda...
Stanęliśmy więc przed wyborem: czy bierzemy innego Kotka i, jeśli tak, to którego. Przyznam się, że zostałam w samochodzie... Widok dwóch psów i szczekanie pozostałych totalnie mnie rozkleił. Serce by mi pękło, gdybym weszła do środka

I jeszcze musiała wybrać...

Mięczak jestem...
Dzielny Emiś wraz z Dzielnym Łukaszem zniknęli w tej umieralni i po jakimś czasie wrócili z pięknym, czarnym Kawalerem. Odstawiliśmy Emilkę i pojechaliśmy z Nim do weterynarza, który stwierdził, że, jak na schronisko, to Kotek jest bardzo zdrowy. W uszach ma co prawda okropny świerzb, ale dostał zastrzyk, porządne czyszczenie i lekarstewko do domku. Od razu machnęliśmy też pastę na robale. Założyliśmy Mu Książeczkę Zdrowia i zabraliśmy Go do Jego nowego Domku, gdzie został wymyty i nakarmiony gotowanym kurczaczkiem i Royalkiem.
Maluch ma od dwóch do trzech miesięcy i jest szalenie miziasty. Calutki czas mruczy i łasi się do każdego

Po przyjeździe do Domku, zamiast zaszyć się w jakimś kącie, to ładował się nam na kolana
Jest w cudownym Domku, gdzie od pierwszej chwili zaczarował serca wszystkich Domowników.
Ogromnie się cieszymy, że mogliśmy pomóc!