Koty wegrowskie cd- zbieramy na wybieg

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 15, 2005 12:01

:cry:

Yoasia

 
Posty: 1929
Od: Czw lut 05, 2004 0:30
Lokalizacja: Republica Banana

Post » Wto mar 15, 2005 12:04

Zauważcie, ze wszystkie niemal takie osoby jak Marta i p.Joanna z Węgrowa, czy Villas trzeba po prostu....leczyc psychiatrycznie :(
Smutne ale prawdziwe...

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Wto mar 15, 2005 12:04

Jeszcze pare słów o organizacjach i fundacjach.
My założyliśmy fundacje w 2002 roku aby też pomagać bezdomnym kotom. Co to jest ta nasza fundacja ? 2 osoby ja i moja żona.
Niestety nie ma chętnych do pracy charytatywnej. Ale ludzi z pretensjami jest ogrom. Często słyszymy w słuchawce telefonu: "przecież jesteście fundacją więc musicie zrobić to a to", "przecież macie na to pieniądze", "przecież wam płacą", "jak to nie macie schroniska to co wy robicie" itd itd. Tymczasem w naszej fundacji jak w wiekszości zdecydowanej, nikt nie pobiera za to co robi pieniędzy (taki zapis jest w statucie), poświęca WOLNY czas a czasami zarywa prace aby coś zrobić dla zwierzątek.
Ja widzę naszą rolę w kształtowaniu postawy obywatelskiej czyli uczulaniu ludzi na cierpienie zwierząt. Niestety nie mamy schroniska (i pewnei nigdy nie bedziemy na to mieć srodków), nie mamy azylu nie mamy wyodrebnionego szpitalika dla kotów. Drugi rok rzędu zamykamy bilans finansowy ze stratą co znaczy że wciąż dokładamy ze swojej kieszeni.
Ludzie zwłaszcza starsi tego nie rozumieją wychowani w czasch socjalizmu uważają że jak jest organizacja, fundacja to jest biuro, ludzie na etatach, samochody do dyspozycji itd.

Niestety rzeczywistość jest inna. Cieszymy się że UM daje pieniadze na sterylizacje i leczenie bezdomnych kotów, że od czasu do czasu dziewczynom z LO cos się uda uzbierać do puszek. Jeżeli trafiają się koty do przetrzymania na okres leczenia czy rekonwalescencji przetrzymujemy je w domu (jednak ile można kotów trzymac w jednym mieszkaniu) badz robią to karmicielki u siebie których koty są leczone czy sterylizowane. Kiedy ktoś nam sygnalizuje problem próbujemy uswiadamiać że wspólnie możemy coś zaradzić ale nie na zasadzie jesteście fundacja to przyjeżdzajcie i zabierzcie koty.
Łatwo na innych "spychać" odpowiedzialność. Ważne jest aby być wrażliwym na to co się dzieje w najbliższym nam srodowisku i działać a nie szukać innych i mówic "no zróbcie coś".
Im więcej będzie ludzi wrażliwych na cierpienie zwierząt, im więcej ludzi bedzie traktować zwierzęta inaczej niz tylko rzecz to nie będzie podrzucania jak tej pani którą spotkał tak tragiczny los. Bo ludzie myślą tak najłatwiej tam mieszka taka dziwaczka to jej podrzucić kota czy psa i z głowy problem Pytanie należałoby postawić takie: co z Urzędem Gminy jak mogli byc obojętni na to co się dzieje na posesji tej pani ?
Niedawno w pobliżu naszego miasto był telefon z Gminy i chodziło o zaledwie pare kociaków a jednak Gmina się zainteresowała, pojechała zobaczyć, my zoorganizowaliśmy karmę.
Tak więc można tylko trzeba chcieć. I trzeba więcej i wiecej ludzi wrażliwych. Którzy jak widzą że coś się złego dzieje, reagują i działają.

To moje 5 groszy do dyskusji

Krzysztof Giemza
Fundacja Zmienmy Świat
http://www.fundacjazmienmyswiat.tarnow.pl/

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Wto mar 15, 2005 12:16

witaj zakocony bracie!
świetnie to ująłeś - każdemu wydaje się, że FUNDACJA, STOWARZYSZENIE to jakiś ogrom organizacyjny, a to po pierwsze LUDZIE, a po drugie MAŁO LUDZI.
Ze wszystkim się zgadzam.
Dodam tylko- ZA MAŁO NAS i za mało sił nacisku społecznego na władzę, która ŚPI SPOKOJNIE - nawet ci z nich, którzy twierdzą, że kochają zwierzęta (obecna większość raczej niestety kocha krowy i świnie.... na talerzu).
Anna Wydra
CANIS

Canis

 
Posty: 54
Od: Pt sie 27, 2004 14:09
Lokalizacja: Warszawa- Bielany

Post » Wto mar 15, 2005 12:23

Canis pisze:...
Potrzeby:
- transport z w/w w weekend do Nasielska, Konstancina, Milanówka, Łomianek i na Bielany - 3 samochody
- koniecznie zrobienie zdjęć psów w Milanówku i Łomiankach
- transport typu WAN na odebranie 300m2 wykładziny dywanowej - W-wa Centrum i przewóz do mag. CANIS na Żerań - (kontakt ze mną)
- transport na odbiór makaronu z Wołomina (kontakt z Danutą).
Anna Wydra
CANIS


Transport do Konstancina biorę na siebie. Ale tylko w niedzielę, sobotę mam zajetą.
Może uda mi się też podjechać do Milanówka ale potwierdzę to w czwartek. w każdym razie w niedzielę mogę pojechać do p. Ireny na 100%

Przepraszam za pocięcie wypowiedzi ale była ciut długa
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Wto mar 15, 2005 12:54

Czytam ten wątek od jakiegoś czasu, postanowiłam się włączyć.
Wszyscy mówią o pomaganiu zwierzętom, a tak naprawdę na początku tego wszystkiego powinna być pomoc ludziom. Bo to nieszczęście tej pani i jej problemy psychiczne stanęły u źródła całej tragicznej historii. Pytanie jak takim ludziom pomagać? Z reguły są bardzo nieufni, negatywnie nastawieni do świata (zazwyczaj tak chorobliwa "miłosć" do zwierząt jest sygnałem problemów w sferze emocjonelnej, nieumiejętności współżycia z ludźmi i normalnego funkcjonowania w społeczeństwie). Żyją wśród nas takie osoby, przygarniające zwierzeta bez zwracania właściwie uwagi czy starczy pieniędzy na właściwą opiekę, zamykające się w domu, bojące się świata zewnętrznego i paranoicznie podejrzewające wszystkich o "knucie" przeciwko nim i ich stadu...
I tu pojawia się pytanie: jak pomóc? No bo co, wywlekać takie osoby siłą z mieszkań i wysyłać na leczenie? Nie mamy takiego prawa. Nie wiem, kto ma prawo? No niby rodzina. A jak rodzina nie jest zainteresowana? Powinna chyba zaiinterweniować opieka społeczna, ale u nas w kraju to jakoś nie działa... zarówno tacy ludzie, jak i patologiczne rodziny, maltretowane kobiety i cała rzesza innych jest zostawiona samym sobie. I to mnie boli. Ale nie wiem, co z tym zrobić :(
Aśka i...
Obrazek

tomoe

 
Posty: 2278
Od: Wto sie 03, 2004 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 15, 2005 13:05

tomoe pisze:Czytam ten wątek od jakiegoś czasu, postanowiłam się włączyć.
Wszyscy mówią o pomaganiu zwierzętom, a tak naprawdę na początku tego wszystkiego powinna być pomoc ludziom. Bo to nieszczęście tej pani i jej problemy psychiczne stanęły u źródła całej tragicznej historii. Pytanie jak takim ludziom pomagać? Z reguły są bardzo nieufni, negatywnie nastawieni do świata (zazwyczaj tak chorobliwa "miłosć" do zwierząt jest sygnałem problemów w sferze emocjonelnej, nieumiejętności współżycia z ludźmi i normalnego funkcjonowania w społeczeństwie). Żyją wśród nas takie osoby, przygarniające zwierzeta bez zwracania właściwie uwagi czy starczy pieniędzy na właściwą opiekę, zamykające się w domu, bojące się świata zewnętrznego i paranoicznie podejrzewające wszystkich o "knucie" przeciwko nim i ich stadu...
I tu pojawia się pytanie: jak pomóc? No bo co, wywlekać takie osoby siłą z mieszkań i wysyłać na leczenie? Nie mamy takiego prawa. Nie wiem, kto ma prawo? No niby rodzina. A jak rodzina nie jest zainteresowana? Powinna chyba zaiinterweniować opieka społeczna, ale u nas w kraju to jakoś nie działa... zarówno tacy ludzie, jak i patologiczne rodziny, maltretowane kobiety i cała rzesza innych jest zostawiona samym sobie. I to mnie boli. Ale nie wiem, co z tym zrobić :(


wiesz...wydaje mi sie, że żeby takie osoby leczyć czy hospitalizować musi być ich zgoda, chyba nawet na piśmie (jeśli chodzi o szpital)...

Yoasia

 
Posty: 1929
Od: Czw lut 05, 2004 0:30
Lokalizacja: Republica Banana

Post » Wto mar 15, 2005 13:15 psyche

"taką osobą" może zostać każdy z nas w "sprzyjających" okolicznościach, a zwłaszcza w biedzie, bezradnosci, niemocy fizycznej i psychicznej, samotności, alienacji i depresji.....
Pani Joanna trzy lata temu była taką osobą jak my teraz......

Canis

 
Posty: 54
Od: Pt sie 27, 2004 14:09
Lokalizacja: Warszawa- Bielany

Post » Wto mar 15, 2005 14:02

"Pani Joanna trzy lata temu była taką osobą jak my teraz......"

Moi drodzy powiem wam coś. Byłoby całkiem inaczej gdyby takie osoby jak Pani Joanna spotykały sie z życzliwoscią środowiska. A z czym sie spotykają ? Z wrogością, drwinami i złośliwością. Nie byłoby takich tragicznych sytuacji gdyby takie osoby "czuły" że mają wsparcie osób z sąsiedztwa ! Wiecie ile jest jeszcze takich miejsc w Polsce ? Podejrzewam że dużo. Nawet o nich nich nie wiemy, nie znamy ich adresów i dowiemy się zapewne dopiero jak coś złego się stanie.

Niedawno jedna dziewczyna chwaliła sie koledze że jej znajomy ma w domu 17 kotów i jest to wspaniałe ze tyle kotów przygarnął. Usłyszała jednak że musi to byc już stary dziwak i musi być walnięty. I tu mamy cały problem ! Mentalność !

Wciąż jest naszym problemem że większa część społeczeństwa traktuje zwierzęta jak rzecz. Kiedy to sie zmieni ? Nie wiem.

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Wto mar 15, 2005 14:08

Niestety, taka to nasza polska mentalność. Spora część mojej rodziny i znajomych traktuje mnie jak dziwadło, bo mam d w a koty.
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Wto mar 15, 2005 14:09

Wiesz, trudno , będąc osoba z sąsiedztwa, wspierać kogoś, kto przygarnia do domu / mieszkania kilkadziesiąt zwierząt, nie sterylizuje ich, nie zwraca uwagi na higienę i zasady współżycia sąsiedzkiego. Jak byś pomógł będąc sąsiadem kogoś takiego? Jak objawiałaby się Twoja życzliwosć? Nie jesteśmy aniołami, nie każdy wie jak postępować z osobą zaburzoną psychicznie. Odróżnijmy proszę kogoś, kto owszem ma 15 kotów, ale radzi sobie z nimi, karmi, leczy, sterylizuje, od osoby, która sobie ze sobą i zwierzętami nie radzi i ma ich coraz więcej. Dodatkowo często pomoc jest odrzucana albo traktowana jak wroga napaść. Tu sama życzliwosć nie pomoże i nie mozna wszystkiego zwalać na sasiadów.
Aśka i...
Obrazek

tomoe

 
Posty: 2278
Od: Wto sie 03, 2004 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 15, 2005 14:12

Jowita tak to jest. Czasami wsparcie rodziny w tych sprawach to ostatnia rzecz na jaką można liczyć.
Rodzina ma Cię za dziwadło a dla nas kociarzy jesteś c u d o w n a !

PS. Myślisz że o nas myślą inaczej ?

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Wto mar 15, 2005 14:15

Prosze osoby, które wybieraja sie do Nasielska oraz Konstancina o kontakt na PW. Mam do przekazania koce i kołdry(po kilkanascie sztuk w każde miejsce) - nie mam transportu.Odbiór byłby z Warszawy.
Konstancin - oprócz niedzieli.
Rozmawiałam z Azylem i Nasielskiem - najbardziej potrzebne są pieniądze: na ogrzewanie (koty z Wegrowa są w oddzielnych pomieszczeniach lub nawet budynkach), leki i opłacenie dodatkowych osób do pracy przy kotach (te najbardziej chore potrzebują nawet po kilka zastrzyków dziennie). Niektórych rzeczy nie da się wziąć na kredyt.
Apel p. Kasi z Nasielska - podobno w Węgrowie została klatka wystawowa a te są na wagę złota. Czy jest możliwe przewiezienie jej chociaż do Warszawy?
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Wto mar 15, 2005 14:15

thor pisze:
Niedawno jedna dziewczyna chwaliła sie koledze że jej znajomy ma w domu 17 kotów i jest to wspaniałe ze tyle kotów przygarnął. Usłyszała jednak że musi to byc już stary dziwak i musi być walnięty. I tu mamy cały problem ! Mentalność !


Khem to o Bonifacym bo się jakoś tak mi kojarzy? ;)

Yoasia

 
Posty: 1929
Od: Czw lut 05, 2004 0:30
Lokalizacja: Republica Banana

Post » Wto mar 15, 2005 14:21

apropos "rodzina" osoby zakoconej - najlepiej się sprawdza... po śmierci zakoconego.
Mamy takich telefonów dziesiątki - proszę zabrać koty -1, 10, 20 kotów...na nasze pytanie ile mamy czasu na znalezienie domów zastępczych słyszymy najczęściej: do jutra.
A jak nie to: schronisko albo wynocha na dwór.
Takie tematy załatwiamy rokrocznie.
A spadek? chętnie zajmie owa rodzina........

Canis

 
Posty: 54
Od: Pt sie 27, 2004 14:09
Lokalizacja: Warszawa- Bielany

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, puszatek i 246 gości