Jestem wredna, zła i podstępna pańcia
Po powrocie do domu zamiast zachwycać się czekającym na mnie komitetem powitalnym i mrukającym Maluccim urządziłam obławę na rudego kota
Złapanego zapakowałam do transporterka i nic a nic nie przejmowałam się oburzonymi wrzaskami, drapaniem materacyka i dzikimi podskokami, od których trząsł się i podskakiwał cały transporter
Powiozłam go do weterynarza, gdzie poddano kota torturom: wygolono mu łapkę, utoczono trochę krwi, a następnie ukłuto w grube doopsko

W dodatku zważono i oznajmiono, że jest tłusty
Już nie wiadomo, co gorsze...
No a potem wróciliśmy z wyprawy: ja spocona i wykończona, a rudy obrażony na cały świat.
Idę szukać ofiary przebłagalnej
