Przeżyłam chwile grozy ,jeszcze mi niedobrze..idę z psami na dwór ,5 zameldowało sie natychmiast ,1/4 psa brak .
szukam ,wołam ,cisza,zero ,nie ma Kleszcza .
zdrętwiałam ,obszukałam każdy kawałek mieszkania ,nie ma ! przepadła ,ziemia usuwa mi się z pod nóg ,nie mogę oddychać ..
Wyszła za Bartkiem ,ale ona nie chodzi sama po schodach ,na klatce schodowej jej nie ma.
Ostatnia nadzieja ,wersalka ,otwieram ,Kleszcz zakopany w pościel wychyla łeb...
Mam dość wszystkiego a w szczególności tej wrednej ,paskudnej łysej gnidy
Ja już straciłam psa ,Yoko

i chociaż wiem że jest niemożliwe żeby sama wyszła z domu ,to co poczułam ,to co przeżyłam
idę teraz ubić gada
