Madie pisze:Milut po kastracji, obcięte pazurzyska, wyszczyne uszy, zaczipowany na mnie, krew do badania pobrana i na testy też . Rana wygląda przyzwoicie, kot mniej. I dlatego jestem w ś c i e k ł a.
Nie wiem co prawda czy mam prawo aż tak się zeźlić, ale kota niestety nie odbierałam samodzielnie, bo wtedy bym cos powiedziała do słuchu...Milut miał zabieg o 13, po 15 30 był w domu. Ja wróciłam o 19 30 i koty nadal półsennie się zataczał, zesikał się też pod siebie - odkryłam to sprzątająć transporter. Pamiętam, że swojego Radka i Dantego odbierałam czyściutkich w stanie idealnego wybudzenia, głodnych i nawet wesołych. Potem jak sterylizowałam zwierzaki zostawiałam je w leczynicy (były to kocice tylko) albo przyjeżdżały w dobry stanie. A Milut jak ściera wygląda.
Będe obserwowała dziś jak tam z oddychaniem - teraz śpi na kocyku.
Może nie dostał "wybudzacza" ?
U nas niektóre kotki po zabiegach wybudzają się kilka godzin. Ale żadnej nigdy nic się nie stało, także z Milutkiem na pewno też będzie dobrze, nie martw się !
Nie wiem właśnie od czego jest to zależne, ale chyba od tego " wybudzacza" ?
Jak odbieram koty od weta, któremu płacimy kasę ( w sensie najczęściej PS płaci ), to koty są tak żywe, zaraz po zabiegu, że dziczki już chcą mnie zjeść a oswojona łaszą się, mruczą i nie przewracają.
Jak odbieramy koty "talonowe" cięte u innej wetki, to niektóre wybudzają się nawet kilka godzin, niektóre szybko dochodzą do siebie.