Dawno sie nie odzywałam ale koty mi dały trochę popalić....
W zasadzie jeden kot głównie, najmłodszy, najmniejszy - Branka!
Od jakiegoś czasu co chwile walczyłam z rozwolnieniem i biegunkami u niej i co za tym idzie ze sprzątaniem chaty... Już do tego stopnia że co nie wytarłam zafajdanego miejsca, to leciałam znowu ze sprzętem, pościel musiałam zmieniać ze 3x w tamtym tygodniu - oczywiście kiedy? Oczywiście nad ranem. Nie ma to jak zacząć dzień wnerwem....
Profilaktycznymi sposobami nie udało się tego ogarnąć. Na szczęście któregoś dnia zamknęłam tego obsrańca solo w łazience i po paru godzinach znalazłam glistę... czasem dobrze się przyjrzeć co się zbiera i wyrzuca razem z zamordowanym papierem toaletowym.
Poszło w ruch odrobaczenie całego stada i a potem leki na kiszki dla Branki. Po pierwszej dawce leków jak ręką odjął ale do świat męczymy intestinal i jeszcze kilka dni leki. Byle to minęło bo już miałam ją wystawić za drzwi....
Poza tym stwierdzam że się zrobiła z niej mała cholera. Jak biega z kotami to nie ma czasu. No na nic kompletnie. Dziś wzięłam ja na ręce to zaczęła na mnie buczeć i warczeć. Jak ją zamykam w łazience na czas karmienia to się robi master manipulacji. Pakuje się na ręce, czaruje, wykręca głowę itp. Mała cwaniara.
Poza tym Teodor nagle złapał cos w uchu.
Branka nadal najwięcej rozrabia z Bzikiem. Teraz już są podobnych rozmiarów i szaleństwo jest na całego.
Franiut nadal cuduje ale i tak widzę drobne postępy. Oczywiście jak mam gości to kot siedzi pod łóżkiem... po dłuższej chwili dopiero wychodzi ale słabo się lansuje. Generalnie to baaaaaaardzo mądry kot. Przychodzi na zawołanie. Jak go raz chciałam wziąć na przymusową sesyjkę to już za drugim razem nie zadziałał ten sam trik co działał zawsze na Bzika.
Rezerwa jest bardzo miłym kotem. Boi sie brania na ręce, ale głaskanie zarzyna stać przed jedzeniem. Poki jej nie wygłaszczę to do miski nie zasiada, musiałaby być bardzo głodna. Uwielbia głaskanie i drapanie po głowie. Daje się głaskać po brzuchu chociaż nie zawsze, ale t nie ten sam niedotykalski kot co kiedys. Szkoda mi tylko że siedzi sama większość czasu. Z innymi kotami jest ok dopóki niczego od niej nie chcą. Z Tygryskiem w ogóle total luz, ale ten to ją kilka razy obronił przed Maluchem.
Maluch od kilku dni nie wydziwia (odpukuję w niemalowane...). Niestety nadal sępi pod drzwiami do Rezerwy. Kilka razy Tygrys sie wkurzył i zapędził go w kąt, były konkretne spięcia ale jakoś ucichło. Ewidentnie Maluch boi się wkurznego Tygrysa, a wkurzony Tygrys... kiedyś myślałam że mam kotka fajtłapę a tu taki maczo...
W tym tygodniu koty odnalazły tą papryczkę chili co to ją chciałam zjeśc kilka dobrych tygodni temu ale się zdematerializowała. Okazało się że po totalnym wysuszeniu to świetna zabawka dla kotów, grzechocząca, nieduża i lekka. Nawet Aguszka się skusiła na pobawienie.
