ja nawet nie wiem co napisac...
Borysek wczoraj pil, co jakis czas dostawal wode (albo sama, albo z glukoza) i widzialam ze ja polyka, robilam tez ten test ze skorka i wracala od razu na swoje miejsce (tak jak u innych kociakow, porownywalam) wiec nie sadze zeby sie odwodnil. Po prostu spal caly dzien, a o 23.20 zachlysnal sie, wyprezyl i przestal oddychac.
O 17.30 jade z Justyna od rudaska do lecznicy na Stryjska, chcialabym zeby kotki zobaczyl inny wet. Maluchy dzisiaj jak wrocilam z pracy rzucily sie na jedzenie a teraz biegaja po pokoju, przedpokoju i lazience jak male perszingi. Zaden nie jest osowialy i wszystkie sporo zjadly. Niestety nie jestem w stanie stwierdzic jak to jest z ich wyproznianiem sie

Cos tam w kuwecie bylo (poza tez

) ale czy wszystkie zrobily...
Tez mysle ze trzeba je rozdzielic, jesli tu jest wirus to jest on wszedzie, niezaleznie od tego ile razy bede myla rece, podloge i zmieniala im poslanie. Chcialabym zeby mialy szanse
Tak mi szkoda Boryska, nie jestem w stanie o nim pisac.