Po dzisiejszym dyzurze w schronie:
KWARANTANNA (tylko 4 boksy zajęte):
boks 1 pusty
boks 2 pusty
boks 3 kotka 139/136 - ok
boks 4 szylkretka, raczej wszystko ok, chociaż qpa troche byle jaka
boks 5 pusty - powinna być w nim czarna kotka po sterylce. Znalezniona wczoraj martwa na terenie schroniska

.
boks 6 pusty (Molly przeniesiona do Katarowni)
boks 7 Nutka, ok
boks 8 Belinda, ok
SZPITALIK (tylko 3 boksy zajęte):
Boks 3 - Klara - dalej w kloszu, miała szytą łapkę, bo bandaz z gipsem poprzecinał jej skórę

, ale wszystko jest na najlepszej drodze do wyleczenia. Troche utyka na łapkę, ale najważniejsze, ze ją ma

. Pani Dr powiedziala, ze jeszcze pare dni w boksie i bedzie mozna ją dac na część adopcyjną
Boks 5 - matka kociaków, które są na adopcjach. Straszny dzikus, syczy i warczy. Czeka na sterylke.
Boks 7 - super pingwinek. Jak mu dzisiaj zamiatalam w boksie, to brykał jak mała kózka

. Bardzo fajny kociak, z katarem tez juz lepiej, lada dzień bedzie mozna go przenieść na adopcje. Oczko uratowane
Grzybki - wczoraj pojechały do Kociej Chatki.
Cezar - juz bez gipsu

- został przeniesiony na adopcje. Raczej dobrze sobie radzi, ładnie chodzi. Po biegunce nie ma sladu - przyciełam go dzisiaj na "robocie"

, ładna qpa
Kotka z boksu nr 8 - przeniesiona na Katarownie
KATAROWNIA:
Borsuk - juz lepiej, ma duzy apetyt

, prawie nie kicha
Lula (przeniesiona z adopcji) - duza poprawa
Salma (przeniesiona ze szpitalika) - duza poprawa
Dixie - zdecydowana poprawa
Kotka 127/124 (z boksu 8 ze szpitalika) - tez jest poprawa, ma apetyt, dzisiaj juz wyglądała lepiej niz w sobote
Najgorzej niestety Molly i 2 kotki (rodzeństwo 125/122, 126/123) - zero apetytu, widac, ze źle sie czują

Przeniosłam tez na Katarownie burego malucha z adopcji - niestety początek kk, trzeba go było odizolowac od reszty kociaków.
Niestety nie sprawdziłam jego numeru

, jutro sie poprawie i uzupełnie kartkę.
Wszystkie koty w katarowni dostały lek przeciwgoraczkowy, lizynę i Unidox (oprocz malucha).
Martwie sie o Molly, wydaje mi sie, ze wczoraj było z nia lepiej...
Z tego wszystkigo najmniej czasu dzisiaj spedziłam na adopcjach, ale oprócz kichajacego buraska (przeniesionego do Katarowni) sytuacja wydaje sie ok. Maluchy szaleją, nawet Bronek dzisiaj wyszedł z koszyka

- bedzie mial jutro ogosznie w Dzienniku Zachodnim.
Na szczeście nie doszedł żaden nowy kociak.
Jaaga: a jak tam Myszka i jej maluchy?