
Chciałam zaoszczędzić pieniądze Darczyńców, nie sądziłam, że wykonanie testu to taka filozofia, więc udałam się do weta, który kasuje taniej... Mój błąd.
Problem jest tego typu - wet, który ma w miarę dobre wyposażenie (ma własną aparaturę do badania krwi i wirówkę) niestety nie ma umiejętności. Ten drugi jest technicznie naprawdę lepszy, ale nie ma sprzętu. Wszystko robi się "na zewnątrz", czyli np. za badania krwi płacę jakby 2 razy, bo jemu za pobranie i w labie za wykonanie. To wszystko jest trudne do pogodzenia i ogarnięcia.
Najbliższy porządny wet jest w Toruniu, ale dostać u niego termin graniczy niemal z cudem. Po prostu jest ogromna kolejka. Do tego dochodzi drobny szczegół, ze ja pracuję do 17.45, a dojazd do Torunia trwa półtorej godziny. O tej porze nikt mi badań też nie zrobi. To są po prostu trudne realia... Pewnie wiele osób z małych miast je zna.
Ja i tak mam nieco szczęścia, ze ten mój "główny" wet naprawdę nie jest taki zły, ale jest też bardzo otwarty i słucha moich sugestii, traktuje mnie jak partnera. Tyle, ze każe sobie słono za to płacić. Ale jest jakieś wyjście? Nie ma.
Sony nasikał dziś u mojego brata w pokoju i był mały armageddon... Stan kota bez zmian. NA szczęście ustał wymioty, ale nie poszliśmy ani kroczku dalej. Około dwudziestej jedziemy do weta. Będziemy walczyć.