Z dobrych wiadomości:
Boleczka dobrze sobie radzi w domu.

Lubi co prawda chować się w otwartej klatce, ale wychodzi do mnie chętnie, ociera się, mruczy, nadstawia dupsko do głaskania. Je, pije, kuwetkuje.

A ja pierwszy raz od dawna nie martwię sie o nią.
Za to martwię się o Małą, Burą i Jaśka - dzisiaj rano było tylko plus jeden na termometrze, zima znowu idzie.
Psowaty Franek dostał w czasie pobytu 'na koloniach' u mojej koleżanki prezent: szczura ikeowskiego. Właściwie podebrał jej kotom (kompletnie nie zainteresowanym) i baaardzo długo się nim bawił. Więc szczur przyjechał do mnie.

Dzisiaj po południu Franek ponad godzinę bawił się, w pewnym momencie podkradła szczura Santa. Więc pies aż zapiszczał, położył się do obserwacji, po paru minutach Santa odwróciła się na chwilę - i wystarczyło, żeby skraść się po cichutku i odebrać
swoją zabawkę. Ale bardzo mi się podoba, że nie ma żadnych zapędów do
odbierania siłą. Porządny pies.
Ale nie wszyscy mają się dobrze. Kitka-Izabelinka coraz słabsza. Ciągle dopisuje jej apetyt, ciągle potrafi godzinami wylegiwać się na mnie (chyba całą noc), ale jest jej coraz mniej.

Ech...