Taaak, jasne, sen zimowy
Strasznie zaniedbałam wątek (ale kotów nie!), ale robota mnie zalała jak tsunami.
Kociska w tzw. międzyczasie urosły strasznie. I już wiadomo, jakie są.
Pąpą
Mały nerwusek. Gdy ktoś obcy wchodzi, natychmiast się chowa. Na chwilę. Potem krąży i obserwuje z odpowiedniej, bezpiecznej odległości. Potem łaskawie daje się popodziwiać z bliska - ale żadnych obcych rąk sobie nie życzy. Płoszy się przy gwałtownych ruchach.
Jest inteligentny i sam wynajduje sobie zabawki, Cffaniaczek go naśladuje.
Znęca się nad Ryżym, polując nieustannie na jego ogon.
Na kolana wchodzi tylko w ubikacji. Wchodzi i turla się po nich, trzeba go trzymać, bo jak nic zaliczyłby parter.
Mruczy tak, jak breloczki whiskasa, tylko jeszcze głośniej. Mruczy przy głaskaniu. I z rozkoszy podgryza ręce, które głaszczą.
Ma nieprzyjemny zwyczaj wspinania się przednimi łapkami na nogi siedzącego człowieka, wbijając mocno pazurki i przeciągania się. Boli.
Wie, co mu wolno, a czego nie wolno. Gdy pojawiam się na horyzoncie, natychmiast rezygnuje z niedozwolonej czynności. Gdy znikam, natychmiast do niej wraca. Nie muszę się odzywać.
Gdy wracam z zakupami, musi dokładnie skontrolować zawartość torby.
Ma fioła na punkcie wody.
Ma najmiękciejsze futerko, jakie kiedykolwiek głaskałam. Jest piękny (tylko niefotogeniczny) i strasznie kochany.
Cffaniątko
Kot idealny - do tańca i do różańca

Wesolutki i jednocześnie przytulasty. Niczego się nie boi, nic go nie stresuje, jest całkowicie beztroski. Zero jakichkolwiek zachowań agresywnych. Cudo po prostu.
To mój trzeci kot biało-bury i trzeci z takim charakterem. Zaczynam wysnuwać teorię, że charakter zależy od koloru.
Wracając do Cffaniaczka.
Wiercipięta, wszędzie się wciśnie, wszędzie się wdrapie. W porównaniu z Pomponem, troszkę gapowaty. Na przykład, uroki wody odkrył dopiero niedawno, a Pąpą od pierwszego dnia chyba. Ale woda fascynuje go jeszcze bardziej, niż Pompona. Umywalka, wanna i podwannie są jego.
Do każdego przychodzi na głaskanie. Wdzięczy się, wygina grzbiet.
Największą miłością jego życia jest jedzenie. Mruczy tylko przy jedzeniu. Opróżnia wszystkie miski - swoje i cudze. Namiętnie kradnie wszystko z talerzy. Gdy szykuję jedzenie, muszę się zamykać. Gdy jemy - przeważnie trzeba zamykać Bąble.
Gdy koty dostają mokre żarcie, trzeba je oddzielać, bo ten maleńtas pochłonąłby zawartość wszystkich misek.
Ma taki dziwny nosek - z profilu prawie bez tego zagięcia, załomka, czy jak to się zwie. Jego uroda nie jest powalająca, ale charakter! Cudo! Sama słodycz!
Kupki już chyba dobre.