Wicuś nie żyje....:(((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 06, 2004 18:38

Padme pisze:Jeśli kotuś porusza się żywo, nie traci równowagi, nie wykazuje śladów bólu, to może warto dalej próbować... Na pewno warto. Proszę, Winiu, jeszcze malutki wysiłek... zwalczysz to...


Ewik, proszę, skonsultujcie kota jeszcze gdzie indziej...
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Wto kwi 06, 2004 18:48

Boze! Przecież ja oszaleję!!!!
Krew cały czas leci..a przeciez wczoraj dostał wszystko co mozliwe...a mimo to leci i wymioty są...on jak chodzi wyglada ładnie ale jak kładzie sie spac, albo zmienia pozycję...cierpi...
a decyzja juz zapadła...
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Wto kwi 06, 2004 18:50

Kot całkiem chory nie chodzi... Czy ktoś nie może podjechać, pomóc Ewikowi uratować kota? :crying:
...

Padme

 
Posty: 28589
Od: Pon lut 04, 2002 15:32

Post » Wto kwi 06, 2004 18:55

Ewik, ta decyzja nalezy tylko do Ciebie i tylko Ty mozesz ja podjac. Jak ktos juz to napisal, z milosci do Winiusia.

Jest mi bardzo smutno i bardzo mocno Cie tule. :cry: :cry: :cry:

Gdybym miala samochod to podjechalabym i pomogla, nic nie moge niestety zrobic... Ale chyba Padme ma racje - tak mi sie wydaje - umierajacy kot nie chodzi zwawo :? .

Cokolwiek zrobisz, bedziemy z Toba...

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto kwi 06, 2004 18:58 !

Może pojedźcie z NIM na weterynarię-to chyba gdzieś na pradze-tam są podobno świetni lekarze-i z tego co pamiętam to mają całodobowe dyżury-może oni utwierdzą albo odradzą jakieś rozwiązanie?? Trzymaj się!!!!!!!!!!!

dasza

 
Posty: 1121
Od: Wto mar 02, 2004 21:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 06, 2004 19:06

Beata pisze:Ale chyba Padme ma racje - tak mi sie wydaje - umierajacy kot nie chodzi zwawo :? .

Niestety z tym się nie mogę zgodzić :( Czasem kot do ostatniej chwili stara się nie okazywać cierpienia.
Strasznie mi przykro Ewik - potrafię sobie wyobrazic przez co przechodzicie..

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto kwi 06, 2004 19:22

Przed chwila przezyłam chwilę grozy....tata zaczał szykowac sie do wyjścia...mówi, jade z Wicusiem, ja juz w histerię, kocio patrzy na mnie z szafy...tata go wyciaga a on się zapiera, warczy...wkłada go do transportera ale nie moze go zamknąć, transporter sie rozjeżdża ( jak z gumy normalnie), Winio chce wyjść...nie dał mi nawet go przytulić...poszedł do kuchni żeby go dobrze zamknąć, kocio zywczyk, rozglada się co się dzieje...mama i siostra siedza w pokoju w ciszy, niby pogodzone z sytuacją...i nagle słysze..."ZOSTAW KOTA!!! Sam zdecyduje kiedy umrze!" I nagle zaczełyśmy wszystkie na niego krzyczeć, płakac, wyrywac mu transporter, ojciec zacietrzewiony udaje ze nie słyszy, dalej domyka to cholerstwo, ja krzyczę, tupie, dre się....matka sie rzuca na niego, odgania go od kota...
Zostawił...usłyszałam tylko ze sama bede go potem usypiac i zebym na niego nie liczyła...kocio został, schował sie biedny pod łózko...i ZYJE!!!!
Jezu, my jestesmy powaleni...może źle zrobilismy...ale taka mobilizacja...chyba nie jesteśmy na to gotowi...jutro jade do weta tak jak sie umawiałam...
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Wto kwi 06, 2004 19:25

Ewik - dopoki chce walczyc o zycie, wlacz razem z nim. Koniec mozna rozwazac wtedy kiedy zwierzak sie podda. Na pewno nie na sile i nie przedwczesnie.
Zatem nadal trzymam kciuki za koteczka. Czy jestes pewna, ze ci weci to sobie radza z ta sytuacja? :roll:
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88001
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto kwi 06, 2004 19:26

Powiem tak, przeżyłam śmierć mojego malucha (5,5 roku miał) niedawno i powiem Ci ze choć zarzekałam się, że nigdy przenigdy go nie uśpię ( a wszyscy lekarze skreślili go już dawno) udało mi się cieszyć się z nim niemal 3 miesiące od dnia kiedy się "przeziębił" (miał bardzo zaawansowanego raka).
POwiem Ci, że nie żałuję żadnej minuty i gdybym miała przeżyć to jeszcze raz zrobiłabym dokładnie to samo... czekalabym do konca.
Dopuki kot chodzi o własnych siłach ... oznacza to (dla mnie) że walczy, jest lepiej lub gorzej ale oddycha kiedy możesz go trzymac za łapke i liczyc jeden, dwa, trzy... najważniejsze pokazac jak bardzo go kochasz a on jesli bedzie na tyle silny wyjdzie z tego i jeszcze im wszystkim pokaze....

nie umiem juz pisac caly czas placze, ta decyzja jest najtrudniejsza.
Powiem jeszcze tylko, że jeśli nadejdzie ten moment będziesz wiedziała, nie będziesz sie zastanawiała tylko po prostu spakujesz go mocno przytulisz i pozwolisz odejsc. Najwazniejsze byc przy nim wtedy.
Ja wydałam wyrok na mojego Rudasa w sobote ale nie moglam z nim jechac i powiem Ci ze wrocił do domu (choć powiedziałam chłopakowi i mamie zeby go uspili bo ja juz nie wytrzymam, a musiałam isc do pracy) dopiero na nastepny dzien kiedy bylam w domu choroba wygrala musialam jechac go uspic trzymałam go za łapkę i choć bolało a on tak bardzo chciał się przytulić, wyciągał się cały w moją stronę ...

POwodzenia.... jakakolwiek decyzje podejmiesz bedzie dobra bo kierujesz sie sercem i milosca do niego.

Przytul go mocno odemnie i Rudasa Jr
Pozdrawiamy
Olimpia, Tick, Klementyna:: Rudolf i Suri

Tick

 
Posty: 69
Od: Czw maja 22, 2003 21:16
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto kwi 06, 2004 19:32

To ja jeszcze potrzymam :ok: :ok: :ok:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Wto kwi 06, 2004 19:34

Dołączam sie z kciukami za Winia :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 06, 2004 19:34

My też trzymamy mocno kciuki i pazurki :ok: :ok: :ok:

smilla

 
Posty: 2837
Od: Sob lut 14, 2004 19:52
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Wto kwi 06, 2004 19:34

Ewiku, wierz mi, dobrze się stało... Spróbuj u innego weta - poczytaj, jak rozpaczliwie biedna była Niedobrotka. I doszła do siebie, dzielna kota. Spróbujcie, tak go kochacie. Może choć częściowo, choć parę tygodni... warto powalczyć, on tak chce żyć. Trzymamy mocno kciuki... wszyscy.
...

Padme

 
Posty: 28589
Od: Pon lut 04, 2002 15:32

Post » Wto kwi 06, 2004 19:34

Jak masz termofor ułuż w jego ulubionym miejscu tam gdzie śpi nie ważne jak ciepło masz w domu owiń wczesniej recznikiem i przykryj kota czyms lekkim (pewnie o tym wiesz) teraz sobie przypomniałam, że Rudas miedzy innymi zaczął sikać krwią trwało to jakiś tydzień i mineło jak ręka odjał (wiem ze to nie to samo ale można spróbować). Mi powiedzieli, że nie będą już tego leczyć bo to nie ma sensu i proszę, przeszło :)

Walcz ....
Pozdrawiamy
Olimpia, Tick, Klementyna:: Rudolf i Suri

Tick

 
Posty: 69
Od: Czw maja 22, 2003 21:16
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto kwi 06, 2004 19:37

Moze warto pomyslec o konsultacji u innego weta? Mysle, ze nie chodzi o to, ze obecni zle cos robia, ale czasami pomaga swieze spojrzenie... Moze propozycja Set jest warta przemyslenia?

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 986 gości