Klatka wyniesiona do piwnicy, zostawiłam budkę. Klara zaczęła się poruszać po całej dziupli więc wieczorem wyniosłam jej kuwetę i miseczki, została tylko miseczka z suchym przy budce.
Dzisiaj muszę ją zanieść do weta bo się rozkichała bardzo.
Miałam też w planach w tym tygodniu zaszczepić i ciachnąć Fredzie ale chyba poczekam. Po szczepieniu spada odporność a nie chcę, żeby i ona się pochorowała.
Tomcio jeszcze trochę kicha, Bobi i Kropek. Mam nadzieję, że u nich nie będzie konieczności wizyty u weta ale z Klarą muszę koniecznie iść.
Wczoraj wieczorem jak w kuchni karmiłam stadko to Klara zajrzała do kuchni

a tak to lubi siedzieć w zamkniętych miejscach: budce z klatki, budce pod drapakiem, dolnej półeczce w kuchni. Ucieka jeszcze za łóżko ale i pod stołem w pokoju ją widziałam, i na podusi na komodzie. Dalej sie mnie boi więc głaskam ją wtedy, gdy nie może uciec (budki lub półeczka)

, lubi to, mruczy przy tym ale gdy tylko może uciec przed ręką to ucieka, sama tym bardziej na głaski nie przychodzi, to jeszcze potrwa ale przez weekend zrobiliśmy postępy.
Jak niunia wyzdrowieje to zajmiemy sie jej ząbkami.
Fredzia boi sie nagłych ruchów, staram sie więc, jeśli to możliwe, wolno chodzić. Najgorzej rano, bo wtedy muszę się spieszyc, żeby zdążyć wszystko porobić przed wyjściem do pracy. Wtedy ucieka przede mną ale jak jestem w domu i nigdzie sie nie spieszę to głaskam ją, biorę na ręce, luuubiii to

.
Bobi jest taki słodziutki, jak kociak, ma cudne futerko, mięciuteńkie, jak puszek.
Czekam na jego książeczkę no i jak stadko przestanie chorować to porobię ogłoszenia nowym tymczasom.
Kończy mi się mokre, trzeba by znowu zamówić, albo w zoonecie albo w zooexpresie.
Docent upodobał sobie mikrofalówkę do spania no i dalej uwielbia ludzkie jedzenie: szyneczka, polędwiczka, kiełbaska swojska itp

zresztą Tomcio, Bobi i Kropek też
