JULKA ze schroniska -wróciła od smarti do WRO, już w DS! :)

dziewczyny-proszę o radę..
czy do pokoju przechodniego po drodze do pokoju Mrusi i Arniego mogę wziąć na TDT na leczenie kota z Palucha który ma grzyba? Mrusia ma chlamydofiloze-jest tydzień po ostrym zapaleniu jesli,10-ciu zastrzykach w malutkie kościste ciałko...Arni jest 4 tyg po kk,3 tyg po pierwszym szczepieniu i niestety zaraził się od Mruśki-oboje zasmarkani,zakichani i załzawieni w trakcie zastrzyków-znowu :mrgreen:

mogę myć ręce po tym kocie ale idąc przez ten pokój butów nie zmienie-to zresztą utopia aby po podłodze się nie przeniósl ten grzyb,jesli oczywiście taką drogą się przenosi-tego właśnie nie wiem.
no i pod drzwiami jest szpara w którą można świetnie łapkę wkładać

co powinnam zrobić-pomóc czy odmówić??
każda rada mile widziana..

Pytam bo chciałabym pomóc temu kotu z Palucha-ma już DS ale pod warunkiem że będzie zdrowy.
Dziewczyny od których miałabym go wziąć mówią że nie ma zagrożenia ale ja nie wiem,nie mam dośw.,dlatego pytam..

ojej ja nie wiem, kto miał styczność z grzybem???dziewczyny prośba o radę...

Iwonko popytaj tutaj viewtopic.php?f=1&t=115908&start=420

Chyba trudno coś tu radzić jednoznacznie...
Ja mam u siebie zagrzybione kocięta - na mnie przelazło, bo początkowo nie miałam pojęcia o tej grzybicy i w ogóle nie uważałam.
Teraz myję ręce, ale butów nie zmieniam - kociaki mają niby swój pokój, ale czasem chodzą po mieszkaniu.
Podłogi przecieram wodą z octem, chociaż mi się od tego dźwiga :roll:

Tfu tfu, jak dotąd nic nie zauważyłam u swoich zwierzaków, ale to nie znaczy ze nic się tam nie kluje powoli...

Wyszłam z założenia, że grzyba można się prędzej czy później pozbyć, nie jest to jakaś śmiertelna zaraza... a życie kota jest warte takiego niewielkiego ryzyka.

Edit.
Ja nie znam się na tym, ale z tego co zdążyłam się zorientować, grzyb nie jest tak straszliwie zaraźliwy. On lubi pewne warunki żeby się rozgościć

Natomiast jeśli zwierzaki są osłabione chorobą czy leczeniem, to łatwiej go złapią.
Niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę, żebym głupot nie szerzyła :oops:

sisay a ty tu telepatycznie przyszłaś

no,chyba trzeba się znowu zebrać w sobie i wieżć Julkę do Koterii...jutro dzwonię się umówić...

a jak sprawa z tym zagrzybionym kotem? ja bym nie ryzykowała brać go przy osłabionych chorobą kociakach. Tzn, owszem, można, ale prawdopodobnie będziesz miałam 3 koty do leczenia na grzyba przez minimum miesiąc (ja grzyba leczyłam ponad 2 miesiące, a przyszły kociaki już do mnie z grzybem). Moim zdaniem lepiej najpierw oddać te prawie zdrowe (kichające) a dopiero potem brać grzybki...

Bo grzyb, owszem, nie przenosi się tak łatwo, ale tylko na zdrowe zwierzęta z dużą odpornością.

za Julkę...

Juleczko - obyś tym razem mniej się stresowała!!!!!! powodzenia!!!! :ok:

mizianki dla Juleczki :1luvu:

CatAngel pisze:sisay a ty tu telepatycznie przyszłaś

No chyba tak

jakoś przypadkiem zajrzałam, a tu link do mojego wątku :twisted:

Musze się pochwalić, że u mnie grzybek już ładnie schodzi. U mnie - znaczy na mojej skórze

Po półtora tygodnia smarowania kremem, najpierw nie było widać żadnej poprawy - a nawet miałam wrażenie że się rozrasta, a potem zaczął blednąć i teraz już są tylko małe ślady.
U kociaków to jakoś inaczej wygląda, bo na ciemnej skórze nie potrafię ocenić.

Wlasnie dziś za chwilkę mamy przednocne nasączanie kotków Imaverolem :twisted:

Za Julcię kciuki mocne :ok:

"anika"-przecież nie umieściłabym zagrzybionego kicia tak aby się stykał z małymi-jego pokój jest dwa piętra niżej- w kotłowni-tam nie dociera już żaden kot.... tyle że kicio-Brad nie jest zagrzybiony-paluch jakoś fałszywie go ocenił-wet.stwierdziła że jego grzyb jeśli był ( bo może to była alergia) to jest dawno nieaktywny.
Brad jest uroczym dostojnym kiciem krówisiem i nigdy bym sobie nie wybaczyła gdybym go nie wzięła.
Jego Duża -Mariola ,już do mnie pisała bo już na niego czeka-także Brad lada dzień pomknie do swojego domku na zawsze :kotek: