
Niezła sumka!
Ja też nie lubię świąt...

Nie lubię dużych spotkań rodzinnych... Rodzina małża lubi... zwykle wygląda to tak, że przygotowujemy coś na święta - "bo trzeba", biegamy za prezentami, bo w dzieci rodzinka obrodziła, wkurzamy się ile pieniędzy zupełnie niepotrzebnie się wydaje. Z gruntownym sprzątaniem odpuściłam, bo zwyczajnie nie mamy na to czasu przed świętami. Efekt jest taki, że kiedy już prawie wszystko jest gotowe (w Wielki Piątek) dostajemy propozycję
niedoodrzucenia typu "no jak to nie przyjedziecie, przecież będą ciocia, druga ciocia.....". I tak oto lądujemy przy stole pełnym ludzi widzianych dwa razy w roku, dzieci biegają dookoła wrzesząc, o spacerze pomarzyć tylko można, bo zaraz będzie kawa, obiad i nie wiadomo co jeszcze ("a ciocia tak się starała, no musiz spróbować"

). Nikt nie rozumie, że dla nas to jeden z nielicznych dni naprawdę wolnych i chcielibyśmy spędzić go po swojemu....
Myślałyście kiedyś ile Polacy wydają na choinki, ozdoby choinkowe, zajączki, jajka, okolicznościowe świeczniki, stroiki, obrusy, sciereczki, ręczniczki itd,itp? Jesteśmy uszczęśliwiani takimi gadżetami na każde święta przez teściową, "bo tego nigdy za wiele"

Powiedziałam jej kiedyś, że miejsca w szafkach też nigdy za wiele, ale chyba nie zrozumiała

Mam już dwa wielkie pudła ozdób świątecznych typu durnostojka - gdzie to trzymać?
Chciałabym zbojkotować święta, ale to chyba niemożliwe w tej rodzinie...