dzięki słoneczka ,dzięki za wszystko....
ja nie miałam siły przyjść do was....wpadłam do domu i za pralkę ,która przed samym moim wyjściem zaczeła wylewać wodę szufladą na proszek ,po prostu chlustało .
dziś od rana manipuluje przy niej ,ale narazie bez skutecznie.
Tytuś dla pocieszenia tulka się do mnie i całuje mnie śmierdzącym ozorkiem,reszta przy nogach ..
wieczorem,Yoko z Pyzą posiusisiały się na dzwięk mojego głosu a Bartka ręki ,chciał je do mnie znieść...bo Pyza sama nie chodzi po schodach a Yoko z nikim innym nie wyjdzie na dwór tylko ze mną..efekt jak zawsze dwie oszczane cipochy...
tak pięknie piszecie ,a ja odwaliłam prozę życia
poprzednio jak spsuła się pralka wzywaliśmy fachowca ,bo Grzegorz powiedział o co to nie ,ja się do tego nie dotykam ,ale byłam zła na niego
a teraz nawet nie mam na kogo się złościc
