» Śro paź 29, 2008 8:21
Nie wytrzymam, muszę opowiedzieć, jak to z mojej perspektywy wyglądało :D A perspektywa była to typowo żabia, podłogowo-dywanowo-pełzająca.
Ciemna noc, we trójkę oglądamy film. Sylwia już go widziała milion pięćset sto dziewięćset razy, więc powolutku usypia. Iga ogląda pijąc 17stą kawę w ciągu doby, a kot znowu ma pretensje o wszystko. Miau - "Igaaa, chodź już spać". Miau - "Sylwia, pozwól mi wejść na łóżko". Miauuu - "Nudny ten fiiiiilm". Miau "DAJCIE MI JEŚĆ". Miau - "Nie lubię leżeć na dywanie, fuj". Miau - "Halo? Nikt mnie nie mizia całe 3 minuty już". Miau, miau, miau. Pretensje niewiele dały, wywołały tylko symfonię syków i parsknięć w wykonaniu panien - "cśśśś, kocie, oglądamy!". Zatem kot postanowił jeszcze raz zaryzykować spanie u Sylwii na głowie. Po tajniacku wpełzła na łóżko, czai się, czai... Z Sylwią przez chwilę mierzą się wzrokiem... Cisza... Napięcie rośnie.. I ops, Sylwia kichnęła :D Kot pofrunął na 3 metry w górę, spadł na zadek z powrotem na łóżko, po czym zwiał pod szafę i tam jeszcze moment palpitował... :D
Do tej pory płaczę, jak o tym pomyślę;DDD
Sylwia pewnie skomentuje, jak już wstanie ;)
lubię wszelkie stworzenie. a stworzenie futrowe lubię wręcz patologicznie
