Zanudze Was tymi codziennymi relacjami, ale raz sie zyje
Wczorajszy kurczaczek dzisiaj rano zniknal w 3 sekundy i koty chodzily za mna z minami "to co, nie dostaniemy prawdziwego jedzenia???" i uciekaly, jak pokazywalam im miske z suchym

. W ramach napastowania mnie o jedzenie krowki maja nowa taktyke: Leeloo wskakuje mi na plecy i mnie po nich drapie

a Telma wskakuje mi na nogi, jak stoje. Wobec tego jestem juz podrapana WSZEDZIE

i zadne obciecie pazurkow nic nie pomoglo. Zreszta takim maluchom to te igielki na koncu przez noc chyba odrastaja

.
Krzysiu jedno oko prawie wyleczyl, i z drugim jest tak samo. Juz nie chcialam go meczyc wetem dzisiaj, tylko zapodaje Gentamycyne do obydwu. Jak sie nie poprawi, to wtedy pojedziemy do weta.
Dzisiaj po raz kolejny zastalam pobojowisko w domu, naprawde nie wiem, jak one to robia. Ksiazki i gazety pozrzucane, koc z sofy zrzucony i rozpostarty na srodku pokoju. Troche rzeczy na blacie kuchennym poprzewracanych. Kupka zwirku usypana pod sama kuweta, niechybnie Leeloo byla dzisiaj w piaskownicy

. Pranie na balkonie posciagane z suszarki. Dobrze, ze balkon osiatkowany, bo stracilabym troche tego prania pewnie

.