Mia z tych, co sterylka w południe, a wieczorem już skacze po ścianach

.
Dzisiaj TŻ był z Mią u weta na kontroli, podobno jest dobrze, aczkolwiek tyłek dalej wybałuszony. Mamy kolejną maść, tym razem na ludzkie hemoroidy, już trochę się wystraszyliśmy, bo nie było jej po aptekach, w hurtowniach też, ale udało nam się cudem trafić na aptekę, gdzie jeszcze to mieli. Czyżby w Krakowie była plaga hemoroidów

?
No i Mia zamiast jakiejś nowej zabawki, dostała nowy kołnierz. Większy, ale i tak zahacza nim o tyłek, jak się postara.
Baliśmy się, jak będzie z kupą przy tych szwach, ale właśnie kicia się załatwiła bez problemu i oznak jakiegoś bólu.
Nie bardzo widzę ten tyłek, brzydko mi to wygląda, jakoś dzisiaj więcej jej wylazło... No nic - musimy znowu poczekać, smarować tą nową maścią. Ja powoli aptekę otworzę.
Mia po sterylce odmieniona - potrójnie miziasta, mrucząca, tylko ten cholerny kołnierz wszystko psuje.
Kiedy tylko dajemy radę, to go ściągamy, ale trzeba wisieć nad nią, bo kicia w sekundzie potrafi dorwać się do tyłka.
Ciekawe, czy już pobiła rekord Guinessa w długości noszenia kołnierza przez kota...