Długa droga do Domu...

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro lip 04, 2007 11:22

Może poczekaj jeszcze trochę, zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. Moja najstarsza kotka też jest taka indywidualistka. Nie miała takich przejść jak Twoja a jednak nie lubi towarzystwa innych kotów tzn lubi tylko wtedy, gdy ona chce. Jak ona podchodzi to jest ok, ale jak któreś sie osmieli podejść to oj!. Ona jest zawsze sama, na uboczu, obserwuje tylko inne. Pozostałe lubią spać razem, ona - krolewna - nie! Ale za to potrafi przyjśc i przytulić się do człowieka tak jak żadne inne, udeptywać i "ssać". (ale tylko wtedy, gdy ona tego chce, bo ogólnie to jest panna niedotykalska).

YBenni

 
Posty: 1667
Od: Nie maja 20, 2007 22:04

Post » Śro lip 04, 2007 11:36

Ja się nigdzie nie spieszę Benni, ja tylko głośno myślę.

Piastka do mnie nie podchodzi na przytulanki. Czasem wskoczy na kolana ale zaraz ucieka, czasem podejdzie tak na 40 cm i czeka. Przytula się tylko kiedy żarełko nakładam :twisted: Owszem, zawsze jest obecna przy mnie, kiedy gotuję, zawsze mnie wita w drzwiach i zawsze sprawdza co ja mogę robić w łazience :roll: To ja "na siłę" przytulam ją i biorę na ręce, to ja podchodzę 155 x na dzień i całuję w czółko. Wszystko to jest delikatną i spokojną perswazją, bo gdybym czekała na Piastkę to zdążyłabym umrzeć chyba :lol: Gorzej, kiedy kicia zaszywa się na witrynce, z której nie jestem wstanie jej zdjąć (ach, te parę cm więcej mieć...). Wtedy cofamy się o kilka kroków wstecz w procesie oswajania. Bo Piastka niby już nie jest wydziczała, ale z naciskiem na "niby".
Moje rozterki polegają na tym, że mam wrażenie, że nie jestem wstanie zrobić dla niej więcej, uszczęśliwić. Kicia teraz już nie jest wylękniona, pozwala się dotykać ale szczęścia nie widzę. Po za tym mam zamiar pomagać kotom, a tu widzę, że przy Piastce to może być problem. Co prawda Kacper zawojował wszystkie koty i w jakiś sposób również i Piasteczkę, ale niedługo spodziewam się w domu dziczka z łapanki (może dziś) i co? Piastka znów się schowa?
Te wszystkie sprawy są znacznie trudniejsze, niż kiedykolwiek mogłabym przypuszczać.
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 04, 2007 12:00

Wiem - myśl dalej na głos a my Ci bedziemy głosno podpowiadać nasze pomysły, wrażenia, przeżycia.
Moja podchodzi do przytulanek bardzo rzadko - choć są okresy, że robi to częściej. Ale niestety najczęściej jest tak, że królewna obrażona o wszystko patrzy z wyrzutem i oddala sie w sobie tylko wiadomym kierunku. Dom jest duży, mnostwo zakamarków - oj, ile ja sie nie raz naszukałam tego kota. Bo jak obrażona to nie reaguje na wołanie i można ochrypnąć i z nerwów zejśc na serce, a kot nic. A obraża sie o wszystko - podałam jedzonko, które wczoraj smakowało a dzisiaj już nie - krolewna obrażona. Pościelilam łózko a przecież kotka chciała w nim spać - królewna obrażona. Wyciągnęłam ja z pralki, przękręciłam się w nocy na drugi bok, zabrałam książkę, wyjełam z szuflady czy szafy, zabrałam reklamówkę, zdjęłam z blatu - królewna od razu obrażona. Nie mówąc już o takich sprawach jak np. podanie tabletki, wyczyszczenie uszu albo wizyta u weterynarza- oj wtedy mam wrażenie że życia mi nie starczy by ją przebłagać.
I nie lubi innych zwierząt - jak np. śpi na łóżku a ktoreś z innych kotów, czy pies wejdzie na łóżko to ona zaraz majestatycznie odchodzi - z pospólstwem nie bedzie się zadawać, sama obecność takiego czegos w bliskiej odległości jest plamą, skazą na dumie królewny. Czasem też mam wrażenie, że ona byłaby szczęśliwsza gdyby była tylko ona jedna , sama. Ale cóż - przecież nie pozbędę się innych futer a i jej nie oddam nikomu - większą bym chyba jej krzywdę wyrządziła. Tym bardziej, że rzadko się zdarza, bardzo rzadko -raz, góra dwa razy w roku, żeby królewna pozwoliła sie pogłaskać komuś innemu niż nam - domownikom. (choć i domownikom tez nie bardzo). O wzięciu na ręce już nie mówię - pazury i zęby są w robocie. Jak kogoś zna to się tylko wykręca, wywija i w ten sposób wyzwala z uścisku. A wobec obcych - prycha, wystawia pazury i zęby juz na sam widok wyciągniętej ręki. I dobrze - uważam że tak byc powinno - mam większą pewność, że nikt obcy nie skrzywdzi mojej kotki.

YBenni

 
Posty: 1667
Od: Nie maja 20, 2007 22:04

Post » Śro lip 04, 2007 12:05

Ale - maluchy przyjmuje od razu i wspaniale się nimi opiekuje. Nie ma lepszej cioci. (zreszta pozostałe koty też są wspaniałymi opiekunami maluszków) Do czasu - jak podrosną i 'wyjdą na prostą' to koniec bajki.

YBenni

 
Posty: 1667
Od: Nie maja 20, 2007 22:04

Post » Czw lip 05, 2007 11:57

Jest! Przyjechał wczoraj w klatce - łapce, zaraz po wieczornej łapance.
Ostrożnie został wpuszczony do olbrzymiej klatki, gdzie miał zamieszkać aż do oswojenia. Ciekawski, gadatliwy, słodki...
Nie minęła godzina, a już chodził po pokoju. Nim minęło kolejne pół godziny, a już chodził po całym mieszkaniu - taki z niego
dzikus! :lol:
To musiał być kiedyś domowy kot. Przecież żaden dzikus nie lgnąłby tak do rąk. Żaden nie gadałby jak katarynka. Żaden nie czułby się tak szczęśliwy w nieznanym mieszkaniu.

Ten podbój mieszkania był na równi niespodziewany, jak zachowanie pozostałych futerek. Toto był bardzo ciekawy, ale bał się jak samego diabła. Psotka ostrożnie obwąchała przybysza. Kacper przez pięć minut robił koci grzbiet, a ogon miał jak szczotka do butelek dla niemowląt. A Piastka? Piastka pilnowała kocura powarkując cichutko. Chodziła za nim jak cień. Pilnowała reszty stada! To ci dopiero jędza!

Kocur jest piękny. Czarny jak smoła z maleńką białą kropką zamiast krawacika. Niezwykle przyjacielski i towarzyski. Dziś pojedziemy do weta na ogólne oględziny i szybciutko szukamy wspaniałego domku. :)
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 05, 2007 16:01

M@ja pisze:Cholewcia, a w którym mieście duże chudną a kociaste tyją?




sama chciałabym wiedzieć :evil:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90960
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw lip 05, 2007 18:08

M@ja pisze:Kocur jest piękny. Czarny jak smoła z maleńką białą kropką zamiast krawacika.


Koloratka? :wink:

:ok::ok:
:ok::ok:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67155
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw lip 05, 2007 22:55

No , mówiłam na początku jak zaczynałaś, że tak szybko się nie skończą kociaki u Ciebie :lol: Niesamowite. :P Ja za chwilę pewnie też będę szukać domku dla kici , którą znajoma znalazła. Tak, że nie jestem DT ale coś pomogę. Choć tyle mogę zrobić. Kciukasy za wielce sznowną czeladkę :P

KarolinaLUNA

 
Posty: 426
Od: Pt gru 29, 2006 14:47

Post » Pt lip 06, 2007 22:37

:roll: M@ju, kilka dni nie zajrzałam do Twojego wątku i od razu taaaaaakie wieści :love: :love: :love: Rozwijasz się w tyralierę :wink: :wink:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Sob lip 07, 2007 0:03

Modjeska, szkoda czasu na pierdoły za przeproszeniem - prawda?
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 07, 2007 21:20

Jakie tam pierdoły :wink: same dobre wieści, a trochę optymistycznych newsów na tym łez padole zawsze się przydaje.
Trzymam kciuki za domek dla maleństwa :ok: :ok: :ok: Głaski dla kociastych i buziaczki dla Ciebie :love:
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Sob lip 07, 2007 21:30

Oj, Modjeska, pierdołami nazwałam wszystkie sprawy po za kocimi. Czyli kocie sprawy są ważne a reszta to pierdoły ;)
Dzięki za dobre życzenia, my też posyłamy buziaczki i głaski :)
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 08, 2007 7:36

Czas podzielić się przeżyciami ostatnich dni, a było tego trochę!

W piątek byłam na krakowskim spotkaniu Miau. Było rewelacyjnie!!! Polecam chętnym zaglądnąć na spotkania, bo takich relacji (opisanych wierszem) przez Caty, to jeszcze nie widziałam. I nic to, że Kasia mnie "obsmarowała", można umrzeć ze śmiechu. Zresztą Bungo nie była gorsza i wierszyk drugi powstał :)

Wczoraj natomiast byłam na aukcji kotów w M1. Masakra! Biedne koty w liczbie ok. 20 pozamykane w klatkach i trzęsące się ze strachu :( Tylko kociątka, jako tako dawały sobie radę ze stresem. Wogóle jakiś wysyp czarnych kotów i co rusz uwagi typu: czarny kot... e, takiego nie chcę bo pecha przynosi :evil: :evil: :evil: Kilka kotków trafiło do nowych domków, ale to kropla w morzu... Najgorsze jednak były dzieci które waliły w klatki rękami (butami też) a mamusie zdziwione - przecież nic się nie stało! :evil: :evil: :evil: Byli tez i dorośli... Ktoś otworzył klatkę, ktoś dźgał kota gazetą, ktoś budził koty potrząsając klatkami albo wbijając palec w bok jakiegoś kota... Świętego możnaby wyprowadzić z równowagi!
Biedny Misiu siedział skulony i zrezygnowany :( a to taki cudowny kot!
Ja wiem, że przez takie aukcje (bezpośredni kontakt z kotem) można znaleźć dużo domków, ale to jest po prostu straszne :( A może tu na forum znajdzie się domek dla pięknego, czarnego kota z kolororatką, o złotym spojrzeniu? Misiu, to sama łagodność! Unika zatargów i gada, gada, gada...
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 08, 2007 8:10

M@ju, skoro te kotki mają zabierać ludzie dźgający je gazetą przez kraty klatki, to nie jestem pewna, czy gra jest warta świeczki...

Masz rację, masakra
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90960
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 08, 2007 8:23

Femko, na całe szczęście nie ludzie decydowali kto może sobie zabrać kotka :twisted: Misiu prawie już miał dom, ale powiedziałam NIE! Bo pani szukała towarzystwa dla swojej niewykastrowanej kotki, którą chętnie rozmnażałaby :evil: i za nic nie dało się wytłumaczyć, że tak nie można... Trzeba było widzieć zacietrzewienie tej kobiety :evil: :evil: :evil: Misiu więc wrócił do mnie.
Żadne niebo nie będzie Niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.
Obrazek

M@ja

 
Posty: 669
Od: Pon lis 27, 2006 13:36
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], mraucia i 55 gości