» Pon cze 14, 2004 17:12
Oberhexe ma dużo racji. Ja jeszcze dodam coś od siebie.
Ludzie poprostu nie znają innych marek, niż W., KK czy Frieskies. Zalewa się ich reklamami tych produkótów, przekonując, że są najlepsze. "Badania potwierdziły...", "Niezależny Instytut Badawczy jednoznacznie stwierdza...". Ludzie łapią się na takie chwyty.
Marki takie jak RC, Iams, Hills znane są tym, którzy odwiedzają większe sklepy zoo.
Poza tym ludzie kalkują zwykle na krótszą metę. Nie myślą o tym, że karmienie kota czymś, co zawiera w większości soję czy inne dodatki roślinne sprawia, że zwierzaki są ciągle głodne. Z drugiej strony czasem naprawdę ciężko jest wyłożyć większą sumę na raz - droższe suche bardziej się opłaca w dużych paczkach, puszki lepiej kupować w większej ilości. Czasem poprostu zabraknie w domu kociego żarełka i pędzi się do sklepu na rogu. Bywa.
Mimo, że lekarz, ktorego bardzo cenię uznał, że W. nie jest taki straszny, mam swoje zdanie na ten temat. Moja kotka rosła bardzo szybko. Też kiedyś mi się zdawało, że W., jest superkarmą. Kupowałam jej więc te puszki, a ona ku mojemu zdzwieniu była wciąż głodna. Zjadała nawet do 3 razy więcej, niż normy na puszce. Odstawienie W. i innych "smakołyków" zajęło mi pół roku. Kot nawet spojrzeć nie chciał na mięso.
Prawda jest taka, że karmę dla zwierząt robi się z posledniej jakości mięsa, z resztek. Spróbujcie zestawić cenę puszek z realnymi cenami składników (dobrej jakości). Jakoś nie wychodzi, prawda? Nawet, jeśli założymy, że te składniki byłby kupowane hurtowo w bardzo dużych ilościach. Doliczmy do tego koszty reklamy, marżę sklepu. Jakim cudem za tak nieduże pieniądze dałoby się zrobić karmę wysokiej jakości?
Karma dla kotów z niższej półki zawiera konserwanty. Pewnie, że tak. I to w niemałej ilości, w końcu musi to jakoś wyglądać i pachnieć. My, ludzie jesteśmy już przyzwyczajeni, do "bonusów" w jedzeniu. Ale koty się po tym sypią.
Zgadzam się, że w mięsie są antybiotyki, hormony i co tam jeszcze. Tylko, ze ja wiem chociaż co daję - nie są to skóry, wiem, że mięso jest świeże, czyste.
Staram się karmić moje koty świeżym, dobrym jedzeniem. Inka jest na RC Urinary i widzę, że wygląda pięknie. Salem je (rzadko) Gourmeta, mięsko (ale wybrzydza), pasjami uwiebia nabiał, który musze mu ograniczać, niestety. Dostaje też suche - ostatnio przeszłam na Nutrę - bez barwników. Notabene - po co barwniki w koich chrupkach? Przeciez kotu wszystko jedno, czy chrupek w kształcie rybki jest biały, czy czerwony?
Gdyby było mnie stać karmiłabym koty lepszą karmą.
Pies dopiero od 3 lat je puszki. Pierwszy raz spróbował na wyjeździe - było to wygodniejsze. Staram się ich unikać, ale czasem daję.
Piechu nigdy nam nie chorował (wyłaczywszy anginę). Świeże, domowe jedzenie mu służyło.
Powtórzę - jeśli mam wybór - dac kotu czy psu świeżego mięsa i puszkę - dam mięso. Wydaje mi się, że dieta chrupki+mięso+czasem dobra puszka jest optymalna.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek