jopop pisze:Na razie wróciłam z Bródna, jeden miot złapałyśmy z Agalenorą, tylko 2 sztuki, śliczne, mam nadzieję, że wątek się dziś pojawi:)
No i mi chyba przypadnie zaszczyt krótkiej relacji z łapanki...
Owocem łapanki są dwie koteczki.
Trikolorka i Pingwinka


Gdy dotarłyśmy do bródnowskiej piwnicy jopop stwierdziła, że nie najlepiej to widzi.
Piwnica do ktorej miałyśmy dostęp i w ktorej kociaki rezydowały była zagracona na maxa.
Pomimo wcześniejszych ustalen karmicielka (starsza pani) nakarmiła koty.
Użycie klatki łapki nie miało zatem sensu.
Dodatkowo, pomiędzy piwnicami kociaki swobodnie mogły sobie przechodzić, poprzez fikuśny ażurek pomiędzy cegłami... wykorzystały ten plus i czmychnęły do piwnicy obok.
Na szczęście w piwnicy obok kłódka okazała się atrapą i mogłyśmy na chwilę i tam wtargnąć.
I tu jopop przystąpiła do akcji, wkroczywszy z gołymi rękami do ciemnej piwnicy a mnie... z wrażenia zaparło na chwilę dech w piersiach.
Cała akcja trwała może dwie minuty...
Ja tylko posłusznie rozkładałam transporter i zabezpieczałam tyły podbierakiem.
Brawa dla jopop za poświęcenie, zimną krew i pewną rękę


Byłby niezły instruktaż

Dodam tylko ze maluchy wcale nie są takie małe. Choc w transporterku siedziały cichutko i nawet udalo mi się przez kratkę pomiziać jeden nosek
Są dzikie i przestraszone. Siedzą u mnie w łazience.
A Pingwinica wydaje straszliwe odgłosy, brana za kark. Na szczęście na kolanach trochę się uspakaja (albo sztywnieje ze strachu)
.
No cóż. Teraz tylko musze z nich zrobić miziaki.

Prosimy o kciuki, zeby szybko nam poszło
To kilka zdjęć
Ogólny klimat placu boju:

A to efekty. Pingwinka:

I trikolorka. Martwi mnie troszkę jej nochalek (grzybek?). Do weta pojedziemy jutro rano.
