MariaD pisze:Na taki kołtun u "persa" wystarczy deszcz i parę dni bardzo ciepłej pogody. I poleżenie w cieple z mokrym włosem. A pod zaparzonym kołtunem robactwo w trymiga się zalęgnie. To nie musiały być miesiące.
Nie Maria - nie na taki. Serio. Miałam skołtunione persy........ale nie aż tak. Wszyscy, którzy widzieli - Kaska z Kociego Świata ( a widziała niejedno w końcu to perso/pekińczykomaniaczka i bierze te w najgorszej kondycji ), fryzjerka która chciała pomóc, wet który ciął, wet który znieczulał, że to nie był normalny kołtun zaniedbaniowy. Druga fryzjerka przywleczona do weta na pomoc - też była w szoku.
Jej to co miała na sobie trzeba było jak się wyraził wet "odpreparowywać" - dopiero po nacięciu weszła maszynka.
Ponieważ jest to młody kot, zakładam, że nie była czesana nigdy - tylko tak "po wierzchu" - co by tłumaczyło dość regularną "warstwę wierzchnią kota".
Na nią się dałam nabrać na pierwszysch zdjęciach - z 10 maja. Wygląda jak puchaty wyczesany kot. Tymczasem - to był kot napełniony kołtunem.
Pierwszy raz w życiu prowadziłam takie poszukiwania kota w kocie. Skorupa to jest dobra nazwa.
Persona przyjechala skołtuniona - tez była golona. Ten pers z pseudo w Kobylej Woli tez był golony bo miał skołtuniony podszerstek. Ale nie tak.....nie tak.