» Pt kwi 05, 2013 11:14
Re: Nadbużańskie koty. Kotka w ciężkim stanie
Kicia leży sobie właśnie wyluzowana na termoforze. Zrobiłam jej zastrzyk. Rany na nogach wyglądają lepiej, bo są oczyszczone i wysuszone. Tylko ta pupa marna jest. Stoperan dałam, ale wciąż z niej kapie. Dziś ją odrobaczę, bo to też może być przyczyną. Jak na mini kotka kicia ma olbrzymi apetyt. Szczególnie smakował jej kurczak, ale sądzę, że jadła go pierwszy raz w życiu.
Dziś byłam w szopce u kotów, na karmieniu. Pojawił się kolejny problem. Szopka ma takie boczne otwarte pomieszczenie, w którym dziś znalazłam psa. Duży, stary, chudy wilczur. Ledwo głowę podniósł na mój widok. Nakarmiłam go kocią karmą. Musiał być w bardzo złych warunkach, bo z szyi zwisa mu z pół metra grubego łańcucha. Albo uciekł komuś, z pewnością nie z dobrobytu, albo co bardzo prawdopodobne, zerwał się z łańcucha, gdy ktoś go w lesie przywiązał. A jak bardzo musiał być głodny to świadczą jego kupy. Z pełnymi, niestrawionymi ziarnami kukurydzy. Najedzony pies nie łykałaby kukurydzy. Pewnie gdzieś zwierzętom gospodarskim podjadł.
Problemem jest to, że oprócz karmienie, nie wiele na razie można dla niego zrobić. A druga sprawa, czy koty nie będą się go bały. Raczej nie będzie ich ganiał, bo nie ma sił, ale koty mogą się bać.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop